Trudno wytłumaczyć wpadkę Niemców. Przecież Ryoyu Kobayashi nie jest anonimowym skoczkiem. Wręcz przeciwnie, Japończyk zdominował pierwszą część sezonu. Co prawda w ostatnim czasie Azjata nieco obniżył formę, ale nie na tyle, by nie uwzględniać go w gronie faworytów konkursów.
W związku z tym organizatorzy zmagań w Oberstdorfie powinni mieć przygotowany japoński hymn. Najprawdopodobniej jednak nie mieli i niesmak po zmaganiach pozostał. Gdy skoczkowie zeszli z podium, widać było po Ryoyu Kobayashim, że jest nieco zdziwiony, iż nie usłyszał ojczystego hymnu.
Czytaj także: Stefan Horngacher zabrał głos na temat swojej przyszłości
Być może u organizatorów przed dekoracją nie zdążyły opaść emocje towarzyszące konkursowi. Przecież reprezentant Niemiec był o krok od pokonania Kobayashiego. W finale Markus Eisenbichler skoczył aż 237,5 metra, ale mimo to przegrał z Japończykiem o 0,5 punktu.
Czołową trójkę sobotniego konkursu uzupełnił Austriak Stefan Kraft. W niedzielę w Oberstdorfie odbędzie się trzeci indywidualny konkurs lotów. Początek pierwszej serii o 16:00, a kwalifikacji o 14:45.
Czytaj także: przewaga Polaków w Pucharze Narodów coraz większa
ZOBACZ WIDEO Bańka zapowiada zmiany w WADA. "Wielu sportowców straciło zaufanie do tego systemu"