PŚ w Lahti: Kamil Stoch z 33. wygraną? Lider kadry Polski wśród głównych faworytów

PAP/EPA / KIMMO BRANDT / Na zdjęciu: Kamil Stoch
PAP/EPA / KIMMO BRANDT / Na zdjęciu: Kamil Stoch

Aż 315 dni czekał Kamil Stoch na 32. w swojej karierze zwycięstwo w Pucharze Świata. Czy na triumf numer 33 będzie czekał tylko tydzień? Nasz mistrz jest jednym z głównych faworytów niedzielnych zawodów indywidualnych w Lahti.

W poprzedni weekend trzy konkursy lotów narciarskich w Oberstdorfie dały polskim kibicom skoków mnóstwo powodów do optymizmu. Dawid Kubacki dwa razy stanął na podium, a Stoch wygrał po raz pierwszy w sezonie 2018/2019. W Lahti, na lubianej przez Biało-Czerwonych Salpausselce, miało być równie dobrze.

Konkurs drużynowy okazał się jednak pewnym rozczarowaniem. Dawno nie było "drużynówki", w której nasza ekipa nie znalazła się w czołowej trójce, a tym razem zawodnicy trenera Stefana Horngachera musieli zadowolić się czwartym miejscem. Uśmiechy nie są już tak szerokie, jak po ubiegłotygodniowych lotach, ale po niedzielnych zawodach polskie morale znów może wystrzelić w górę.

Czytaj także: Adam Małysz broni polskich skoczków. "To nie są maszyny"

Jeśli prześledzić indywidualne wyniki z soboty, Polacy wypadają naprawdę dobrze. Kubacki miał czwartą notę, Stoch piątą, a Piotr Żyła szóstą. Tak naprawdę zawiódł jedynie Jakub Wolny, który zepsuł oba swoje skoki i punktowo miał dopiero 25. rezultat (na 31 skoczków, którzy skakali dwukrotnie).

ZOBACZ WIDEO Trzeci weekend PŚ w skokach w Polsce? Hofer ocenił szanse
[color=#444950]

[/color]
- Jestem podwójnie zły, bo jakby nie patrzeć trochę spieprzyłem kolegom konkurs - mówił po konkursie Wolny. Oby najmłodszy zawodnik w polskiej ekipie swoją złość przekuł w determinację i udowodnił w niedzielę, że potrafi skakać daleko, tak jak robił to w czasie lotów w Oberstdorfie.

O formę pozostałych naszych reprezentantów nie musimy się martwić. Co prawda w piątek i w sobotę brakowało im trochę regularności, ale zwłaszcza Stoch i Kubacki nie schodzili poniżej dobrego poziomu. Po "drużynówce" Stoch, podobnie jak Wolny, był zły i mówił, że są rzeczy, które nie do końca rozumie. W tym roku nie każdy skok na ulubionej Salpausselce mu wychodzi, przykładem próba w drugiej serii w sobotę (choć nadal było to przyzwoite 119 metrów), ale bez wątpienia stać go na bardzo wysokie miejsce, nawet na drugą z rzędu wygraną.

Zobacz także: Wzruszające chwile w czasie konkursu. Upamiętniono wielkiego Mattiego Nykaenena

Najlepiej byłoby, gdyby lider polskiej kadry spisał się w Lahti tak, jak przed rokiem, gdy po dwóch pięknych skokach (132 i 134 metry) wygrał bezapelacyjnie, z przewagą aż 28,2 punktu nad drugim Markusem Eisenbichlerem.

Zawodnikiem, na którego warto zwrócić uwagę, będzie Maciej Kot, który wraca do PŚ po przerwie na treningi w Szczyrku. W kwalifikacjach 27-latek z Zakopanego pokazał, że z jego dyspozycją jest całkiem nieźle (zajął 16. miejsce). Oby potwierdził to w niedzielę, bo polska kadra potrzebuje solidnego i pewnego Kota, co pokazała "drużynówka" w Lahti.

Poza Stochem główni faworyci konkursu indywidualnego to zwycięzca kwalifikacji Ryoyu Kobayashi i bardzo mocny od kilku tygodni Stefan Kraft. Zaskoczyć może Niemiec Karl Geiger, który w sobotę miał najwyższą notę indywidualną.

Pogoda nie powinna sprawiać skoczkom problemów. Warunki mają być podobne, jak w poprzednich dniach - temperatura będzie wynosić 1-2 stopnie Celsjusza, możliwe opady śniegu. Podmuchy wiatru dochodzące do 5-6 metrów na sekundę powinny zneutralizować siatki przeciwwietrzne.

Program niedzielnych zawodów w Lahti:
15:15 - seria próbna
16:15 - początek pierwszej serii konkursu indywidualnego

Źródło artykułu: