Powiedzieć, że Kamil Stoch w sobotnim konkursie drużynowym w Oslo miał pecha, to jak nic nie powiedzieć. Gdy dobre warunki zdążyli wykorzystać Robert Johansson (144 m), Ryoyu Kobayashi (138,5 m) oraz Markus Eisenbichler (135 m), a na belce pojawił się Polak, zelżały podmuchy wiatru. Przez to Stoch wylądował szybko, bo już na 112 metrze.
- Nie mam pozytywnych wrażeń. Chciałem skoczyć dobrze, skoczyłem bardzo źle. Jestem zawiedziony, głównie sobą. Mój błąd. Jestem niezadowolony z siebie - stwierdził przybity Stoch przed kamerami TVP.
ZOBACZ: Raw Air 2019: Stoeckl bał się o Johanssona. "Modliłem się, by nic sobie nie zrobił"
- Warunki były, jakie były. Nie mam na to wpływu - dodał. Dalej dopytywany o warunki zagrażające bezpieczeństwu zawodników odpowiedział krótko: - taki sport.
ZOBACZ WIDEO Zwycięzcy i przegrani MŚ w Seefeld według Svena Hannawalda
Po nieudanym sobotnim konkursie w Oslo, Stoch spadł na 11. lokatę w Raw Air 2019. Sytuacja Polaka mocno się skomplikowała, jednak ten na pewno nie załamuje rąk. Wicemistrz świata zapowiedział walkę o poprawę rezultatu.
- Sytuacja jest napięta. Dziś nie jest wesoło, ale z drugiej strony to jeszcze nie jest koniec świata. Przed nami jeszcze wiele skoków. Trzeba się wziąć za siebie i dalej robić swoje - podkreślił.
ZOBACZ: Raw Air 2019. "Jury ma krew na rękach". Ekspert podsumował konkurs w Oslo
Kolejny konkurs w ramach Raw Air odbędzie się w niedzielę, 10 marca. Tym razem na Holmenkollbakken (HS134) przeprowadzona zostanie rywalizacja indywidualna.
Dlaczego nie można po prostu założyć, że skoczkowie najwyższej kla Czytaj całość