[tag=55692]
Michal Doleżal[/tag] dość szybko pokazał, że będzie chciał odbudować zaplecze polskiej reprezentacji w skokach. W trakcie przygotowań do nowego sezonu, Czech zdecydował się wymieszać kadry na niektórych treningach i przede wszystkim przydzielić zawodników do poszczególnych trenerów. I tak w Austrii dla przykładu Kamil Stoch i Jakub Wolny trenowali z Michalem Doleżalem, ale już za Macieja Kota i Stefana Hulę odpowiedzialny był Zbigniew Klimowski. Do tego na zgrupowanie z kadrą A pojechali zawodnicy zaplecza: Aleksander Zniszczoł i Paweł Wąsek, a do kadry B dołączyli na jedno zgrupowanie Maciej Kot i Stefan Hula.
- Chodzi o to, żeby jeszcze bardziej zindywidualizować treningi i współpraca między kadrą A i B wyglądała jeszcze lepiej, a przepływ zawodników między główną reprezentacją i zapleczem był bezproblemowy. Kłopot pojawia się, gdy zawodnik jedzie na zawody nie z tym trenerem, z którym trenuje. Wtedy są problemy komunikacyjne. Dlatego warto czasami zmieniać trenerów i grupy, żeby po pierwsze inny szkoleniowiec z boku spojrzał świeżym okiem, a po drugie, żeby zawodnicy mieli łatwiej jechać na zawody z innym trenerem, gdy już go poznają na treningach - tak Maciej Kot wyjaśnił treningi z kadrą B i zajęcia w parach.
W porównaniu do pozostałych skoczków z kadry A, którzy letni sezon 2019 rozpoczną zawodami Grand Prix w Wiśle, Maciej Kot ma już za sobą pierwsze zawody. 28-latek wziął udział w inauguracji Letniego Pucharu Kontynentalnego (druga liga skoków) w słoweńskim Kranju, gdzie zajął 4. oraz 5. miejsce.
ZOBACZ WIDEO Joanna Jóźwik wreszcie biega. "Potrzebowałam mocnej głowy"
- Pod względem techniki i planu na skok, to moje próby różnią się na plus od tych z ostatniego sezonu zimowego. Od początku lata ciężko pracowaliśmy, żeby powrócić do naturalnego skakania, tego z pierwszego roku z pracy ze Stefanem Horngacherem. Chcę wykorzystywać swoje mocne strony i skakać prostą techniką. Te podstawy techniki własnie zaczęły funkcjonować, co było widoczne w Kranju. Dużo pracy jeszcze przede mną, ale cieszy, że podstawowe rzeczy funkcjonują i dają dobre miejsca - zwrócił uwagę drużynowy mistrz świata z Lahti.
Czytaj także: Kamil Stoch wziął udział w akcji społecznej. Walczy ze smogiem
Inauguracyjny konkurs tegorocznego Letniego Pucharu Kontynentalnego zasłynął wieloma dyskwalifikacjami. Pozytywnie kontroli sprzętu nie przeszło aż 8 zawodników, w tym Klemens Murańka.
- Nie odnotowałem u zawodników wielu nowości w sprzęcie. Dyskwalifikacje były spowodowane przerwą od startów i innymi warunkami atmosferycznymi niż zimą. Wtedy jest zimno, nie jesteśmy spoceni, kombinezon lepiej się ślizga i łatwiej wyciągnąć go do góry podczas kontroli. Z kolei latem, szczególnie w takich warunkach jak w Kranju gdzie było ponad 30 stopni, kombinezon robi się wilgotny od środka i ten materiał nie chce się tak łatwo ślizgać po ciele i trudniej jest go wyciągnąć. Moim zdaniem niektórzy mniej doświadczeni zawodnicy o tym zapomnieli i robili wszystko tak jak zimą, a warunki atmosferyczne na to nie pozwoliły. W pierwszych zawodach w sezonie często tak się zdarza - wytłumaczył rozmówca WP SportoweFakty.
Po powrocie z Kranju Maciej Kot z kolegami z kadry A przygotowuje się już do inauguracji Letniego Grand Prix 2019 w Wiśle (19-21 lipca). Na razie 28-latek nie jest pewny, czy w tegorocznym letnim sezonie wystartuje jeszcze w Pucharze Kontynentalnym.
Czytaj także: Kamila Karpiel skomentowała swoją poważną kontuzję
- To wyjdzie w tzw. praniu. Trener będzie podejmował decyzję, widząc moją dyspozycję. Na pewno chodzi też o zbudowanie jak największych kwot startowych na sezon zimowy. Gdyby brakowało punktów, to być może wystartuje jeszcze w Letnim Pucharze Kontynentalnym. Jeśli nie, to najprawdopodobniej skupimy się już na startach w Letnim Grand Prix - podkreślił Maciej Kot.
odpowiednio: woźny, nowa żona, ojciec, trener, dyrek Czytaj całość