Na początku października FIS ogłosił projekt kalendarza Pucharu Świata na sezon przedolimpijski (2020/2021). Wywołało to spore dyskusje w środowisku.
Zaraz po konkursach w Lahti skoczkowie polecą do Japonii, gdzie przeprowadzone zostaną zmagania na obiekcie w Sapporo (30-31 stycznia 2021). Następnie zawodnicy wrócą do Niemiec, aby po tygodniu ponownie pojawić się w Azji, tym razem w chińskim Zhangjiakou na próbie olimpijskiej.
Czytaj także: Boom na skoki. "Liczba zawodników robi wrażenie"
- Rozmawialiśmy na ten temat ze skoczkami oraz ich trenerami. Tak naprawdę, łatwiej będzie polecieć do Japonii i wrócić do Europy, ponieważ czterodniowy pobyt w Azji sprawi, że nie będzie potrzeby dostosowania się do czasu lokalnego - powiedział dyrektor Pucharu Świata Walter Hofer w rozmowie ze skijumping.pl.
ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. Szpital zamiast igrzysk. Dramat Joanny Dorociak
- Lepiej będzie wrócić bezpośrednio do Europy na kolejne zawody, a następnie udać się do Chin. Pewnego razu próbowaliśmy dostać się z Japonii do Kazachstanu, właśnie przez Chiny, jednak zajęło to mnóstwo czasu. (...) Ustalone rozwiązanie, z Willingen pomiędzy azjatyckimi wydarzeniami, jest lepsze - dodał Austriak.
Czytaj także: Markus Eisenbichler z dużym wyróżnieniem. Został narciarzem roku w Niemczech
Sezon 2020/2021 ma być jednym z najdłuższych w historii. Zmagania rozpoczną się już 21 listopada w Wiśle, a zakończą dopiero 28 marca w Planicy. Biorąc pod uwagę, że w 2021 roku odbędą się jeszcze mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym, można spodziewać się, że na wyjazd do Japonii zdecyduje się niewielu zawodników z czołówki. Znacznie ważniejszy będzie dla nich konkurs na olimpijskiej skoczni w Zhangjiakou.
Wstępny kalendarz Pucharu Świata w sezonie 2020/2021 dostępny jest TUTAJ. Tegoroczna edycja PŚ rozpocznie się 23 listopada w Wiśle.