- Ja nie włączam się w negocjacje. Z tego, co wiem, nie było opcji, żeby zorganizować zawody później - tłumaczy Baczkowska.
Szefowa przyznaje, że jest zdecydowanie łatwiej skakać albo wcześnie rano, albo po zmroku. - Wiele czynników wpływa na to, o której godzinie rozpoczynają się zawody. Duży wpływ ma na to czas transmisyjny telewizji. Jeśli bralibyśmy pod uwagę tylko stronę sportową, skakalibyśmy później.
Organizatorzy musieli przeprowadzić zawody o tak nietypowej godzinie (od godz. 11), bowiem TVP na popołudnie miała zaplanowaną jako swój kolejny hit relację z rozgrywanego w Polsce konkursu piosenki Eurowizja Junior, co zresztą komentatorzy sportowi kilkukrotnie podkreślali podczas skoków narciarskich.
Same kłopoty skoczków na zeskoku to już kwestia śniegu. Produkowany sztucznie przy stosunkowo wysokich temperaturach ma nieco inne właściwości.
ZOBACZ WIDEO Skoki narciarskie. Inauguracja w Wiśle nie ma sensu? Wymowne słowa Macieja Kota
Daniel Andre Tande zwycięzcą, Kamil Stoch na podium! >>
- Potem trudno się go obrabia i przygotowanie skoczni w takich warunkach jest wyjątkowo kłopotliwe. Ten śnieg krystalizuje się przez miesiąc. Kiedy zaczynamy go rozprowadzać po zeskoku, jest bardzo suchy. Dlatego pojawiają się problemy, które kosztują nas dużo pracy. Progres jest, to cieszy - wyjaśnia Baczkowska.
Był moment, że szefostwo konkursów zastanawiało się nad odwołaniem drugiej serii. Ostatecznie jednak pogoda poprawiła się i zawody przebiegały we względnie dobrych warunkach.
- Jeszcze nie wiem, co powie FIS. Było trudno, ale mając konkurs w połowie listopada, musimy liczyć się z tym, że łatwo nie będzie - wprost mówi Polka.
Piotr Żyła prawdopodobnie wystartuje w kolejnych zawodach. "Wybierał się na skocznię" >>
Przypomnijmy, po loteryjnym (w pierwszej serii) konkursie zwyciężył Norweg Daniel Andre Tande. Za nim uplasowali się Anze Lanisek i Kamil Stoch. W drugiej serii skakali też Dawid Kubacki i Maciej Kot. Pierwszy wywalczył siódme, a drugi - 25. miejsce. Do drugiej serii nie awansował natomiast Piotr Żyła, który po swoim skoku upadł na zeskok. Mimo fatalnie wyglądającej wywrotki, u Polaka nie zdiagnozowano żadnej kontuzji.