Skoki narciarskie. Puchar Świata Kuusamo 2019. Trudne początki Horngachera. Wcześniej z Polakami wcale nie było łatwiej

Newspix / Tomasz Markowski / Na zdjęciu: Stefan Horngacher
Newspix / Tomasz Markowski / Na zdjęciu: Stefan Horngacher

Nie tak Stefan Horngacher wyobrażał sobie początek zimowego sezonu w roli szkoleniowca reprezentacji Niemiec. Póki co brakuje powodów do radości, ale patrząc wstecz, wiemy, że nikogo nie należy skreślać.

Gdyby zestawić wyniki niedzielnego konkursu indywidualnego z tym, jakie cele przed sezonem postawił swoim zawodnikom austriacki trener, można powiedzieć, że plan został wypełniony w 100 proc. - Naszym celem jest, aby jeden lub dwóch zawodników znalazło się w czołowej dziesiątce klasyfikacji generalnej Pucharu Świata (…) (więcej TUTAJ).

Udało się - Karl Geiger zajął siódmą pozycję (ex aequo z Dawidem Kubackim). Jednak każdy, kto zna Stefana Horngachera wie, że deklaracje te zostały postawione z dozą przesadnej ostrożności.

Ewa Bilan-Stoch uskrzydla Kamila. Piękna, skromna, z wieloma pasjami >>

Niemcy co roku mierzą w walkę o najwyższe trofea, a federacja nie zatrudniła Austriaka po to, by zadowolić się miejscami w czołowej dziesiątce. Oczywiście, wszyscy wiemy, w jak trudnej sytuacji znalazł się trener. Kontuzje Andreasa Wellingera oraz David Siegela, a także żmudna walka Severina Freunda o powrót do zdrowia i optymalnej dyspozycji nie ułatwiają sprawy.

ZOBACZ WIDEO Skoki narciarskie. Kamil Stoch o loteryjnym konkursie w Wiśle. "Nie można się było skupiać na wynikach"

Można powiedzieć, że wszystko to w pewnym stopniu przekłada się na aktualną formę zespołu, który w konkursie drużynowym zajął 5. miejsce. W ostatnich latach niżej niemieccy skoczkowie byli tylko w Planicy w sezonie 2014/2015. To pokazuje, jak silnym zespołem dysponują.

Aktualnym liderem Niemców jest Geiger, a za nim już przepaść. Richard Freitag i Pius Paschke zajęli odpowiednio 24. i 26. pozycję. Do konkursu w Wiśle nie zakwalifikował się natomiast mistrz świata Markus Eisenbichler.

"Złe dobrego początki" - często mawia się w Polsce. Jeśli Horngacher kiedykolwiek podczas pracy w naszym kraju zasłyszał takie powiedzenie, to teraz na pewno głęboko wierzy w jego urzeczywistnienie. Już raz mu się to udało, na samym początku przygody z polską kadrą.

W sezonie 2016/2017 inauguracyjne zawody odbyły się Kuussamo. Ówczesny, nowy selekcjoner reprezentacji również nie miał łatwego początku. Najjaśniejszym punktem drużyny był Maciej Kot, który latem wygrał cykl Letniej Grand Prix. W Finlandii jako jedyny z Polaków plasował się w pierwszej dziesiątce konkursu (5 i 8 miejsce). Piotr Żyła i Dawid Kubacki zajmowali miejsca w drugiej dziesiątce, a Kamil Stoch był cieniem samego siebie (26. i 22. lokata).

Mimo tak słabego początku kolejne miesiące przynosiły już same sukcesy.
W Klingenthal Polacy po raz pierwszy wygrali drużynowy konkurs Pucharu Świata, a Turniej Czterech Skoczni po prostu zdominowali. Wygrał Stoch, na najniższym stopniu podium stanął Żyła, a tuż za nim uplasował się Maciej Kot.

Wiele poważnych kontuzji w skokach narciarskich. "Puchar Świata zmierza w złym kierunku" >>

Lutowe mistrzostwa świata w Falun przyniosły nieoczekiwany brązowy medal Piotrka Żyły. Koniec sezonu to świetny występ Kamila w Raw Air, drugie miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Zwieńczeniem sezonu był triumf drużyny w Pucharze Narodów.

Czy zatem Niemcy faktycznie mają powody do zmartwień? Początek sezonu rządzi się swoimi prawami. Ponadto warunki w Wiśle nie rozpieszczały zawodników, a w Kuusamo pogoda również może dać się we znaki skoczkom. Trudno mówić o poważnym kryzysie, kiedy "zabawa w Pucharze Świata" dopiero się zaczyna. Historia pokazała już, że w przypadku Stefana Horngachera początki bywają różne.

Szansa na wykonanie kroku w stronę lepszych wyników już 30 listopada i 1 grudnia, podczas konkursów indywidualnych w fińskim Kuusamo.

Komentarze (0)