Szymon Łożyński: To był kabaret. Po takim konkursie trudno zrozumieć, o co chodzi w skokach (komentarz)
Jeśli skoczek, którego niesie wiatr, dostaje dużo dodatnich punktów, a w drugiej serii ląduje tuż za bulą i staje na podium konkursu Pucharu Świata, to jest to kabaret, a nie skoki narciarskie. Czy ktoś jeszcze rozumie, o co w nich chodzi?!
Tymczasem nagle na grafice telewizyjnej Azjata, nie wiadomo skąd, ma dodane prawie 8 punktów za wiatr (łącznie aż 12,8 bo jeszcze niższa belka)! Kuriozum, cyrk i same przekleństwa nasuwają się na język! Bo przecież, jak to możliwe, że Japończyk skacze prawie 7 metrów bliżej niż Kraft (Austriak uzyskał 140 metrów), a ma nad nim prawie 10 punktów przewagi?! Kibice z jednej strony mogą mieć poczucie niesprawiedliwości, a z drugiej bezradności.
Czytaj także: zdenerwowany Piotr Żyła odmówił wywiadu
To, że Japończyk niezasłużenie prowadził na półmetku pokazała druga seria. W niej Kobayashi miał już warunki zbliżone do tego, co zupełnie niezrozumiale pokazały przeliczniki w pierwszej kolejce (skakał w ciszy w finale). I wtedy wylądował już na bule, uzyskując 113 metrów. Tutaj jednak jeszcze i tak wyszła pierwsza seria, bo mimo lądowania na bulę Japończyk i tak skończył na 3. miejscu. Z takim skokiem? O co chodzi w ogóle w tej dyscyplinie? Można powiedzieć po takich zawodach.
ZOBACZ WIDEO Skoki narciarskie. PZN nie zapłacił ani złotówki za nowe buty. "Na badania jest specjalny grant"W niedzielę tak naprawdę jednym sprawiedliwym wynikiem był triumf Krafta. Owszem wyciągnął w obu seriach korzystne losy wietrzne, ale pięknie je wykorzystał. Zwłaszcza jego premierowa próba na 140. metr była niemal idealna. Gdyby w niedzielę Austriak nie wygrał, byłaby to duża niesprawiedliwość. Na szczęście nie miało to miejsca, co trochę uratowało FIS i organizatorów przed kompromitacją.
Na razie sezon 2019/2020 to wielka walka skoczków z loteryjnymi warunkami. Niestety zupełnie przegrywają tą batalię do tej pory Biało-Czerwoni. Zwykle trafiają na złe warunki, do tego nie skaczą jeszcze najlepiej (nie ma charakterystycznego błysku) i kończy się to na razie przeciętnymi, a tylko w nielicznych przypadkach dobrymi rezultatami. Powodów do paniki jeszcze jednak nie ma.
Zobacz klasyfikację generalną Pucharu Świata po niedzielnym konkursie
Poczekajmy do Klingenthal (chociaż tam również może wiać), a najlepiej do Engelbergu. W Szwajcarii zwykle nie wieje mocno i to własnie tam powinniśmy dopiero zweryfikować formę poszczególnych skoczków, między innymi Polaków. Jeśli w Engelbergu będzie źle, to wtedy rzeczywiście możemy mieć powody do niepokoju. Na razie zachowajmy spokój i poczekajmy.
Szymon Łożyński
Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)