Skoki narciarskie. Puchar Świata Predazzo. W Val di Fiemme Adam Małysz zaskoczył wszystkich

Getty Images / Na zdjęciu: Adam Małysz
Getty Images / Na zdjęciu: Adam Małysz

- Po złoto, po medal, dla nas, dla wszystkich, pofrunął - krzyczał Włodzimierz Szaranowicz, kiedy Adam Małysz zdobywał złoto mistrzostw świata na dużej skoczni w Predazzo. Do tego momentu w sezonie 02/03 Polakowi wiodło się różnie.

W tym artykule dowiesz się o:

Po zdobyciu dwóch Kryształowych Kul za zwycięstwo w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata Adam Małysz nieco obniżył loty. Zdarzało mu się stawać na podium, ale nie odniósł żadnego zwycięstwa. Najbliżej tego wyczynu był na inauguracji w Kuusamo, gdzie przegrał jedynie o 2,2 pkt z Primozem Peterką.

Zmagania na mistrzostwach świata w Predazzo rozpoczynały się od konkursu na dużej skoczni. Już w kwalifikacjach Małysz pokazał się z dobrej strony. Skoczył 128,5 metra i zajął trzecie miejsce - lepsi byli tylko Noriaki Kasai i Matti Hautamaeki. Prawdziwy wybuch formy nastąpił już podczas rywalizacji o medale.

W pierwszej serii Małysz osiągnął 134 metry, a od jednego z sędziów otrzymał nawet najwyższą notę. Na tym etapie przegrywał o 0,5 pkt z Hautamaekim. Drugi skok to prawdziwy majstersztyk w wykonaniu "Orła z Wisły". Kiedy znajdował się w powietrzu, komentujący te zawody Włodzimierz Szaranowicz wykrzyczał słynne już słowa "po złoto, po medal, dla nas, dla wszystkich, pofrunął".

ZOBACZ WIDEO: Skoki narciarskie. Problem Kamila Stocha. "Choćby było kiepsko, zawsze wierzę, że kolejny konkurs będzie świetny"

I rzeczywiście, skok na 136 metrów dał mu upragnione złoto, drugie w karierze. Hautamaeki ostatecznie przegrał o 2,5 pkt, a Noriaki Kasai o 15,8 pkt. Dzień później w konkursie drużynowym Małysz ponownie znajdował się w kapitalnej formie, ale Robert Mateja, Tomisław Tajner i Marcin Bachleda skakali krótko i Polacy zajęli dopiero siódme miejsce.

Na skoczni normalnej Małysz był już faworytem do zwycięstwa. Pewny triumf w kwalifikacjach tylko to potwierdził. Sam konkurs był teatrem jednego aktora - 104 w pierwszej i aż 107,5 metra w drugiej serii. Przewaga Polaka nad drugim Tommym Ingebrigtsenem wyniosła aż 16 punktów.

Od tego momentu nastąpiła eksplozja formy Adama Małysza. Odniósł trzy pucharowe zwycięstwa z rzędu - w Oslo i Lahti, a także zajął drugie miejsce w Planicy. Na zakończenie sezonu przegrał podium z Hideharu Miyahirą o 0,4 pkt. To jednak nie miało już większego znaczenia, bowiem Polak był już pewny trzeciego z rzędu triumfu w Pucharze Świata. Łącznie zgromadził 1357 pkt, drugi Sven Hannawald 1235. To był wielki comeback Małysza w sezonie 02/03.

W najbliższy weekend (11-12 stycznia) rywalizacja w ramach Pucharu Świata odbędzie się właśnie w Val di Fiemme. Zarówno w sobotę, jak i niedzielę, zawodnicy skakać będą na obiekcie normalnym (HS104). Warto dodać, że w Predazzo swoje pierwsze w karierze zwycięstwo wywalczył Dawid Kubacki. Jest to miejsce dla Polaków szczęśliwe.

Czytaj także:
Od łez smutku do łez szczęścia i niespodziewany bohater
Trudna decyzja Manuela Fettnera. Austriak przedwcześnie zakończył sezon

Źródło artykułu: