Skoki narciarskie. Puchar Świata. Polak może podziękować rywalom. Kuriozum w Sapporo

PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Andrzej Stękała
PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Andrzej Stękała

Skoczył 95,5 metra. Dzień później powinien mieć wolne. Nic z tego. W sobotę Andrzej Stękała przyjdzie na skocznię. Rywale zrobili mu prezent. Wystartuje w pierwszej serii w Sapporo.

Nie ma drugiej na świecie skoczni z takimi skrajnościami. Jedni lecą powyżej 130. metra. Drudzy spadają na bulę. Nawet słaby skok na Okurayamie może dać awans do zawodów Pucharu Świata.

W kwalifikacjach Andrzej Stękała klapnął na 95,5 metra. Zły odpiął narty. "Nic z tego nie będzie" - pomyślał. Kilkanaście minut później zmienił zdanie. Z pomocą przyszli rywale. Hiroaki Watanabe, Daiki ItoRok Justin mieli złe kombinezony. Zostali zdyskwalifikowani.

Czytaj także: trudna miłość do Sapporo. Skok życia z przeszkodami Wojciecha Fortuny

Dzięki temu Stękała zajął 49. miejsce. Awansował do konkursu. Bez dyskwalifikacji byłby poza 50. Ito oraz Justin nie mieliby większych problemów z przekroczeniem 100. metra.

W kwalifikacjach furę szczęścia miał też Richard Freitag. Awans także zawdzięcza dyskwalifikacjom. Skoczył zaledwie 93,5 metra. Zajął 50. lokatę.

Pierwsza seria sobotniego konkursu w Sapporo o godzinie 8:30 czasu polskiego. Transmisja w TVP 1, TVP Sport i Eurosporcie 2. Wynikowa relacja na żywo na WP SportoweFakty.

Czytaj także: Jakub Kot: Nigdy nie będę Walterem Hoferem. Atmosfera ze skoczni przenika do domu

ZOBACZ WIDEO: Skoki. Maciej Kot szczerze po konkursie w Zakopanem. "Patrząc na skoki Dawida czuję mieszankę motywacji i frustracji"

Źródło artykułu: