Sobotni konkurs w Sapporo był dla Kamila Stocha drugim najgorszym w tym sezonie Pucharu Świata. Po słabych skokach nasz reprezentant zajął dopiero 21. miejsce. Lepiej jednak było następnego dnia. "Rakieta z Zębu" oddał dwa równe i dobre skoki, co pozwoliło mu ukończyć zawody na dziewiątej pozycji.
Skoki narciarskie. Puchar Świata Sapporo. Dawid Kubacki nadal trzeci w klasyfikacji generalnej. Awans Kamila Stocha >>
Nie dziwi zatem, że Polakowi zaczął dopisywać humor. Przyznał, że progres jest efektem szybkiego wyeliminowania błędu.
- To był pozytywny, dobry dzień. Solidnie. Dużo lepiej jak wczoraj, błędy - te skrzywienia za progiem - wyeliminowałem, dziś był trochę problem z timingiem na progu, ale poza tym trzeba szukać plusów. Leciałem prosto, miałem duże poczucie pewności siebie - mówił Stoch w TVP Sport i dodał. - Wiele nie nazmieniamy teraz, trener Doleżal pomysł miał taki, że można zmienić drobne rzeczy ze skoku na skok, jak choćby w pozycji najazdowej, które dają później duży efekt. I tak też było.
ZOBACZ WIDEO: Skoki. Maciej Kot szczerze po konkursie w Zakopanem. "Patrząc na skoki Dawida czuję mieszankę motywacji i frustracji"
W tym sezonie Stoch miewa różne nastroje. Czasami staje przed kamerą, choć najchętniej schowałby się przed dziennikarzami. Przyznaje, że tak właśnie jest, gdy nie idzie na skoczni po jego myśli.
- Po prostu czasami nie chce mi się gadać. Wolałbym nic nie mówić, ale wiem, że muszę. To nie wasza wina, sami się tu nie przysyłacie. Z drugiej strony co się będę tutaj rozwodzić, było, jak było, wszyscy widzieli. Niektóre błędy się udało wyeliminować, niektóre zostały jak ten timing, a poza tym i tak jest ok - tłumaczył.
Skoki narciarskie. Puchar Świata w Sapporo. Dawid Kubacki nie rozpacza z powodu końca pięknej serii >>
Za tydzień kibice będą się emocjonować rywalizacją w Willingen. Sezon 2019/2020 zaczyna wkraczać w decydującą fazę.