Pierwszym rekordzistą skoczni został Andreas Goldberger. Wygrał on inauguracyjny konkurs Pucharu Świata w Willingen, dwukrotnie bijąc rekord skoczni. W pierwszej serii lądował na 125. metrze, a w drugiej kolejce dołożył do tego wyniku jeszcze półtora metra.
Rok później jego kolega z reprezentacji Austrii, Martin Hoellwarth udowodnił, że na skoczni w Willingen można skakać dalej. Osiągnął dokładnie 131 metrów, co przez dwa lata było wynikiem nie do pobicia.
W 1999 rekord skoczni poprawił Noriaki Kasai, a w 2000 roku kolejny Austriak, Andreas Widhoelzl, który wylądował na 135. metrze.
ZOBACZ WIDEO: Rafał Kot krytycznie o szkoleniu młodych skoczków. "Przepaść sprzętowa jest ogromna. Nie ma zaplecza"
Zobacz także: W Willingen do wygrania 25 tysięcy euro
Specjalistą od długich lotów na skoczni Muhlenkopfschanze był Adam Małysz. W sezonie 2000/2001 Polak dokonał wręcz niemożliwego. W konkursie drużynowym osiągnął 142 metry, lecz był to tylko przedsmak tego, co czekało nas dnia następnego, podczas zawodów indywidualnych.
W pierwszej serii konkursu Małysz skoczył tylko 122 metry, ale to co stało się w drugiej próbie na zawsze przeszło do historii skoków narciarskich. Polak skoczył na odległość 151,5 metra i pobił poprzedni rekord skoczni prawie o 10 metrów! Wydawało się, że przesunął granicę zdrowego rozsądku i ludzkich możliwości.
Cztery lata później na 152. metrze wylądował Janne Ahonen i to Fin do dnia dzisiejszego uznawany jest za rekordzistę obiektu wspólnie z Jurijem Tepesem. Słoweniec osiągnął identyczną odległość w 2014 roku, czyli po 10 latach od wyczynu Ahonena.
Zobacz także: Jurij Tepes wraca do kadry Słowenii
Rekordowe skoki Ahonena i Tepesa oddane zostały już po modernizacji skoczni, która miała miejsce przed sezonem 2003/2004. Punkt K został przesunięty ze 120. na 130. metr. Obecnie HS skoczni wynosi 145 metrów.
O tym, czy będziemy świadkami kolejnych rekordowych skoków przekonamy się już w najbliższy weekend (7-9 lutego).