Skoki narciarskie. Najpierw huragan Ciara, teraz Dennis. Czas wrócić do dyskusji o zawodach na stadionach

Newspix / Rafał Oleksiewicz / PressFocus / Na zdjęciu: Apoloniusz Tajner
Newspix / Rafał Oleksiewicz / PressFocus / Na zdjęciu: Apoloniusz Tajner

Swego czasu Apoloniusz Tajner lansował wizję konkursu skoków narciarskich na Stadionie Narodowym. Nic z tego nie wyszło, ale kto wie, czy wskutek coraz częstszych problemów z pogodą i klimatem nie będziemy musieli wrócić do tego pomysłu.

W tym artykule dowiesz się o:

- Pomysł nie został w pełni odrzucony i cały czas bierzemy go pod uwagę. Kolejne możliwości daje nam niedawno otwarty Stadion Śląski w Chorzowie - mówił jeszcze w roku 2018 w TVP Apoloniusz Tajner, któremu zamarzyła się organizacja zawodów w skokach narciarskich na dużych obiektach znanych z meczów piłkarskich czy koncertów.

Pomysł Tajnera został wyśmiany przez spore grono kibiców. Już sam fakt, że przez kilka lat nie udało się go zrealizować świadczy o tym, jak mocno jest on kontrowersyjny. Być może nawet wyprzedza czasy. Te się jednak zmieniają. Za sprawą ocieplenia klimatu jesteśmy świadkami coraz częstszych zjawisk atmosferycznych, które uderzają m.in. w skoki.

Nie tak dawno szalał huragan Ciara (zwany też orkanem Sabiną), który odwołał Puchar Świata w Willingen, a właśnie nadchodzi kolejny - Dennis. Już teraz w Wielkiej Brytanii wiatr wieje z prędkością niemal 200 km/h. Na szczęście, zanim dotrze w nasze rejony, zdąży nieco osłabnąć i nie wyrządzi takich krzywd jak Sabina. W niedzielę nie udało się bez przeszkód rozegrać konkursu lotów w Bad Mittendorf.

ZOBACZ WIDEO Piotr Zieliński gra va banque? Finał może być zaskakujący!

Stadion znaczy komfort

Dlaczego warto odkurzyć pomysł Tajnera? Bo organizacja zawodów na stadionie, przy zamkniętym dachu, daje gwarancję tego, że wiatr nie zepsuje rywalizacji, a warunki będą bezpieczne dla skoczków. Świat wręcz idealny, w którym nie będą nawet potrzebne przeliczniki za wiatr.

Można to nazywać utopią, ale pewnie kibice siatkarscy zapytani kilkanaście lat temu o to, czy wyobrażają sobie organizację meczu reprezentacji Polski na PGE Narodowym, też odpowiedzieliby przecząco. A jednak, udało się zrobić z rozmachem spotkanie Biało-Czerwonych na otwarcie mundialu w 2014 roku. Wystarczyło wyjść poza ramy konwencjonalnego myślenia.

- Międzynarodowa Federacja Narciarska szuka urozmaiceń - mówił Tajner w 2018 roku. Pytanie, kto ma wyznaczać nowe trendy jak nie państwo, które jest zakochane w skokach? To trochę jak z siatkówką. Praktycznie tylko my mamy środki i możliwości, by spróbować zorganizować konkurs, nawet testowo, w zupełnie innych warunkach.

Najlepszy czas ku takim eksperymentom jest właśnie teraz, póki jeszcze skaczą Kamil Stoch czy Dawid Kubacki, bo nie wiemy, jak będzie wyglądać sytuacja polskich skoków za dwa, trzy lata. Zwłaszcza że nie widać następców naszych mistrzów, a to może pociągnąć za sobą spadek zainteresowania dyscypliną.

Za i przeciw

O ile postawienie skoczni w środku stadionu nie powinno być wyzwaniem, o tyle zebranie środków na budowę takiego obiektu już tak. Mowa przecież o budowli, która po chwili musiałaby zostać zdemontowana. Można by ją ewentualnie użyć w innych państwach i przewozić z miejsca na miejsce. Nie zmienia to jednak faktu, że to znacznie wyższe koszty niż wybudowanie skoczni w naturalnym środowisku, bo ta przez wiele lat nie potrzebuje remontu.

Polacy za sprawą sponsorów mogliby znaleźć środki na tego typu eksperymenty, gorzej z innymi nacjami, gdzie skoki narciarskie nie mogą liczyć na tak duże zainteresowanie mediów i firm. Jednak nie od razu Rzym zbudowano.

Dodatkowo, ze względu na ograniczenia konstrukcją stadionu, musielibyśmy zapomnieć o dużych obiektach. W przypadku PGE Narodowego mówiło się o skoczni K-90, a te przecież zostały wręcz wyparte z kalendarza Pucharu Świata. Większość zawodów odbywa się na dużych obiektach, a te gwarantują dłuższe skoki i większe emocje. Dlatego kibic też musiałby się przyzwyczaić do nieco innej, stadionowej rzeczywistości.

Za kilka lat, w dobie globalnego ocieplenia, może się jednak okazać, że nie mamy wyboru. Gdy wiatr coraz częściej będzie odwoływać konkursy, poszukanie alternatywy będzie koniecznością. Inaczej skokom narciarskim grozi marna przyszłość.

Czytaj także:
Korzystna prognoza pogody na niedzielę w Bad Mittendorf
Piotr Żyła nie jest faworytem niedzielnych zawodów

Źródło artykułu: