Skoki narciarskie. Puchar Świata. Borek Sedlak odpowiada Kamilowi Stochowi. Spotkał się z Polakiem

Zdjęcie okładkowe artykułu: Newspix / TOMASZ MARKOWSKI / Na zdjęciu: Kamil Stoch
Newspix / TOMASZ MARKOWSKI / Na zdjęciu: Kamil Stoch
zdjęcie autora artykułu

- Dla nas obu sprawa jest zamknięta - kwituje sytuację w Bad Mitterndorf Borek Sedlak, asystent dyrektora Pucharu Świata. To efekt rozmowy, jaką Czech odbył z Polakiem zaraz po feralnym skoku na austriackim mamucie.

Stoch ostatecznie zakończył rywalizację na czwartej lokacie, bo po jego fatalnym skoku w drugiej serii odwołano zawody. Polak skakał w trudnych warunkach. Kiedy na dole zeskoku stanął przed obiektywem kamery powiedział: - No i co, panie Borku?

- Zawody odbywają się na świeżym powietrzu, stąd wiatr jest częścią naszego sportu. Dopóki nie rozegramy zawodów na hali, mogą się zdarzać sytuacje, że ktoś będzie mieć szczęście, a ktoś pecha - komentuje Sedlak.

Naukowiec kadry z nowym pomysłem. Pomoże polskiej młodzieży >>

Czech dodaje, że w tym sezonie zdarzały się konkursy, kiedy to Polacy mieli szczęście do warunków.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Urszula Radwańska zakończyła wakacje. Wypoczywała w Tajlandii

- O dziwo żaden z polskich dziennikarzy nie kontaktował się ze mną, aby zapytać, co dokładnie się stało i czy nie było to niesprawiedliwe dla pozostałych skoczków. Chciałbym, aby warunki były dokładnie takie same dla wszystkich, ale niestety nie jest to możliwe.

Sedlak przyznał, że nie wiedział o komentarzu Stocha zaraz po skoku, ale potem przypadkowo spotkał się z Polakiem. Trzykrotny mistrz olimpijski wytłumaczył, że miał wtedy w sobie mnóstwo emocji.

- Odbyliśmy krótką, przyjacielską rozmowę. Wyjaśniłem Kamilowi, jak wyglądała sytuacja i dla nas obu sprawa jest zamknięta. Szanuję Kamila jako ambasadora skoków narciarskich i myślę, że Kamil wie, iż praca moja i sędziów nie jest łatwa. Tak zresztą powiedział mi na Kulm - wyjaśnia Sedlak.

Asystent Waltera Hofera zaznacza, że podczas skoków ostatnich dziesięciu zawodników sytuacja znacznie się pogorszyła. Wciąż istniała możliwość, że wiatr będzie stabilniejszy, ale zdarzały się podmuchy, których nie dało się przewidzieć.

Piotr Żyła czekał 7 lat na zwycięstwo w PŚ. "Kolejnego konkursu nie wygra już nigdy" >>

- Jeśli jest ktoś, kto potrafi przewidzieć, co stanie się za 10 czy 15 sekund, byłby mile widziany jako nasz pomocnik podczas zawodów.

Podkreśla do tego, że kiedy naciskał zielony przycisk przed skokiem Stocha, wiatr był spokojny. Dopiero kilka sekund później przyszedł podmuch i w ciągu chwili Polak trafił na złe warunki.

- Na podstawie prognoz na kolejne godziny, jury, którego zresztą nie jestem częścią, zdecydowało o odwołaniu zawodów - przypomina Czech. - W Austrii nie stało się nic, co byłoby w dużym stopniu wyjątkowe. Mieliśmy wiele wietrznych zawodów. Również w Zakopanem i Wiśle.

Źródło artykułu:
Komentarze (8)
oxygen49
19.02.2020
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Skokami powinien rządzić wiatr i długość skoku a nie idiotyczni subiektywni sędziowie  
oxygen49
19.02.2020
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Knedel a nie starczyło ci wyobraźni żeby podnieść belkę kiedy skoczkowie miernie skakali?  
avatar
Duperelczyk19
19.02.2020
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Pepiczek wygaduje bzdury!  
avatar
Aleksander Olek
19.02.2020
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
Sedlak jak Jurova obiektywniosc zwala z nóg  
avatar
narike
19.02.2020
Zgłoś do moderacji
2
2
Odpowiedz
Ha ha ..gadka szmatka. Mógł swoich rodaków w takim podmuchu puszczać ..oj to by mu nie tylko głowę ,ale i d..... ucięli równo z kantem . Toż Stoch ,gdyby nie miał opanowania to mógł się zabić . Czytaj całość