Sześciu Polaków wystąpiło w piątkowym konkursie na skoczni w Rasnovie. Pięciu z nich uzyskało awans do drugiej serii, a trzech znalazło się w czołowej dziesiątce. Spore szanse na miejsce na podium miał Kamil Stoch.
- Na pewno jest niedosyt, bo w czwartek Kamil pokazywał takie skoki, że było go stać na podium. Mamy trzech w dziesiątce, pięciu z punktami. Bardzo cieszę się z Olka (Aleksandra Zniszczoła - dop. MK), bo w drugim skoku spóźnił i mogło być jeszcze lepiej. Mam nadzieję, że utrzyma ten poziom - ocenił trener reprezentacji Polski Michal Doleżal w rozmowie z portalem skijumping.pl.
Aleksander Zniszczoł podczas konkursu oddał nie dwa, a... trzy skoki. Po pięciu zawodnikach w drugiej serii okazało się, że obfite opady śniegu uniemożliwiają sprawiedliwą rywalizację. Podjęto decyzję o anulowaniu wyników i powtórzeniu prób tej grupy. Zniszczoł ostatecznie zajął 24. miejsce.
ZOBACZ WIDEO: Rafał Kot krytycznie o szkoleniu młodych skoczków. "Przepaść sprzętowa jest ogromna. Nie ma zaplecza"
- Myślę, że gdyby padało dalej, to byśmy nie dojechali do końca z tymi urządzeniami, które one mieli. To są suszarki do włosów, a nie do śniegu. Trochę śmieszne - skomentował Doleżal.
Trener polskich skoczków odniósł się także do problemów Kamila Stocha. Trzykrotny mistrz olimpijski podczas kwalifikacji i pierwszej serii miał kłopoty z lądowaniem, co kosztowało go kilka punktów.
- Kamil to perfekcjonista i wie, że na normalnej skoczni trzeba super wylądować. Starał się zrobić to perfekcyjnie i zdarzyło się to, co w czwartek - zakończył Michal Doleżal.
Czytaj także:
- Karl Geiger odleciał rywalom. Zobacz jego zwycięski skok (wideo)
- Kolejne podium Stefana Krafta. Austriak coraz bliżej Kamila Stocha