"W obecnej sytuacji cieszę się, że znowu jestem w domu, mimo że pobyt w domu wyobrażałem sobie inaczej. Jedno z moich 'skrzydeł' musi zostać unieruchomione" - napisał Andreas Wellinger na Instagramie.
Niemiec poinformował o kontuzji, której doznał na urlopie w Australii. "Podczas surfowania złamałem obojczyk. Najbliższe tygodnie przebiegną nieco inaczej niż to było planowane (...) Głupio wyszło, ale lecimy dalej!" - dodał Wellinger.
24-latek może mówić o sporym pechu. W czerwcu 2019 r. na treningu zerwał więzadło krzyżowe w kolanie (więcej TUTAJ>>). Z tego powodu stracił cały sezon 2019/20.
Na początku kwietnia miał wrócić do treningów, ale z powodu koronawirusa plany niemieckiej federacji uległy zmianie. 24-latek - zamiast na skocznię - udał się w połowie marca na wakacje na Antypody.
Wellinger to mistrz olimpijski z Pjongczangu (na skoczni normalnej). Podczas igrzysk w Korei Południowej wywalczył także dwa srebrne medale - na dużej skoczni (przegrał tylko z Kamilem Stochem) i w konkursie drużynowym. Cztery lata wcześniej w Soczi zdobył złoto w "drużynówce".
Czytaj także: Główny problem polskich skoków narciarskich. Dawid Kubacki mówi o "chorobie"
ZOBACZ WIDEO: Pozytywy i negatywy przełożonych igrzysk. Robert Korzeniowski o szansach i zagrożeniach dla polskich sportowców