Początkowo budżet norweskich skoczków na sezon 2020 miał wynosić 31 milionów koron norweskich. Teraz ma być ścięty do poziomu 24-22 mln koron. To stwarza niemałe problemy. Póki co trener Norwegów Alexander Stoeckl nie wie nawet, jak będzie wyglądać kadra A.
- Nie mamy tego, czego potrzebujemy, by zbudować zespół - mówi selekcjoner, cytowany przez portal dagbladet.no. - Musimy to jakoś rozwiązać. Pracujemy nad dopięciem budżetu, co jest bardzo wymagające - dodaje menedżer sportowy Klas Brende Brathen.
Skutki cięć w norweskich skokach narciarskich mogą być bardzo poważne. - To będzie boleć i przyniesie konsekwencje we wszystkich obszarach - przewiduje Bente-Lill Romoren, zaangażowany m.in. w organizację Raw Air.
Norwescy dziennikarze twierdzą, że sytuacja jest dramatyczna i podkreślają, że tak naprawdę żadna z osób tworzących norweskie skoki narciarskie nie może czuć się bezpieczna. W federacji są jednak ludzie, którzy chcą podjąć starania mające na celu wyjście z opresji.
Czytaj także:
- Złe wiadomości dla Liberca. Nie będzie dotacji na modernizację obiektów
- Polscy zawodnicy wracają na skocznie
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Czy zabraknie pieniędzy na polski sport? "Liczę na to, że budżet ministerstwa sportu będzie wyglądał tak samo"