Koronawirus. FIS chce testować skoczków. "Światowa federacja powinna pokryć koszty"

Newspix / KACPER KIRKLEWSKI / 400mm.pl / NEWSPIX.PL / Na zdjęciu od lewej: Andrzej Wąsowicz i Adam Małysz
Newspix / KACPER KIRKLEWSKI / 400mm.pl / NEWSPIX.PL / Na zdjęciu od lewej: Andrzej Wąsowicz i Adam Małysz

Koronawirus mocno zmieni Puchar Świata w skokach. Według wstępnych planów, FIS chce testować skoczków przed każdym weekendem. Andrzej Wąsowicz, szef komitetu organizacyjnego PŚ w Wiśle, mówi twardo - my za te testy nie zapłacimy.

Pandemia nie odpuszcza niemal w całej Europie. Wciąż nie wiadomo, czy wszystkie zaplanowane konkursy PŚ w skokach narciarskich na najbliższy sezon, uda się przeprowadzić. Na razie kalendarz pozostaje bez zmian, ale sytuacja może się jeszcze zmienić.

Na razie zmian jednak nie ma, więc skoczkowie ponownie zainaugurują sezon w Wiśle. W dniach 21-22 listopada bieżącego roku na skoczni im. Adama Małysza odbędą się konkurs drużynowy oraz indywidualny. Być może przed weekendem w Polsce jak i pozostałymi w PŚ, skoczkowie, trenerzy, dziennikarze i cała obsługa zawodów będzie musiała przejść testy na koronawirusa.

FIS nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji, ale według wstępnych planów działaczy, zawodnicy mieliby być testowani co tydzień. Niesie to za sobą olbrzymie koszty, dlatego organizatorzy poszczególnych konkursów nie chcą słyszeć o płaceniu za testy z własnej kieszeni.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ten film podbija internet. 6-latek szaleje na bieżni mechanicznej

- Jako Polski Związek Narciarski oprotestowaliśmy rozwiązanie, że to organizator ma pokrywać koszty testów. W najbliższych dniach będzie posiedzeniu FIS-u i tam zapadną decyzje. Skoro jednak to FIS chce takich badań, to powinien za to zapłacić. Testy są bardzo drogie i w Zakopanem trzeba byłoby wydać na nie około miliona złotych, a w Wiśle 600 tysięcy - tłumaczy dla WP SportoweFakty Andrzej Wąsowicz.

- Tymczasem myślę, że będziemy mogli sprzedać tylko po 1000 biletów. Cen nie wywindujemy, bo kibice też mają ograniczone możliwości. Zatem budżet zawodów będzie mniejszy, może nawet o 1/3, bo tyle stanowi zwykle dochód ze sprzedaży wejściówek - dodaje dyrektor PŚ w Wiśle.

FIS podpadł jednak nie tylko z powodu niewyjaśnionej kwestii finansowania testów. Po bardzo dobrze zorganizowanych letnich zawodach Grand Prix i Pucharu Kontynentalnego w Wiśle, organizatorzy mieli nadzieję, że wreszcie ich apel zostanie wysłuchany i od sezonu 2021/2022 Wisła otrzyma lepszy termin zawodów niż przełom listopada i grudnia, gdy w Polsce o prawdziwej zimie można tylko pomarzyć.

Nic z tego na razie nie wyszło. Według wstępnego kalendarza na sezon 2021/2022 Wisła zorganizuje zawody nie pod koniec listopada, a w dniach 4-5 grudnia. To jednak tak naprawdę tylko kosmetyczna zmiana i najprawdopodobniej znów na skoczni Adama Małysza trzeba byłoby wyprodukować sztuczny śnieg.

- Nie jestem z tego terminu zadowolony i mówię o tym głośno - podkreśla Andrzej Wąsowicz i dodaje: - Liczyliśmy na coś innego. Zrobiliśmy w dobie pandemii Letnie Grand Prix i Puchar Kontynentalny, dlatego mamy prawo oczekiwać najdogodniejszego dla nas terminu. Marzymy o tym, aby w Polsce były dwa weekendy w styczniu z rzędu, czyli nasze konkursy tydzień przed albo tydzień po Zakopanem.

- Na szczęście będzie jednak okazja do dyskusji, to na razie tylko propozycja kalendarza PŚ na sezon 2021/2022. Zamierzam przekonać również kolegów z PZN-u, że chcemy innego terminu niż grudniowy - zapewnia Andrzej Wąsowicz.

Na razie jednak Wisła skupia się przede wszystkim na jak najlepszym przeprowadzeniu inauguracji sezonu 2021/2021. - W czwartek rozpoczynamy rozkładanie siatek na zeskoku pokrytym jeszcze igielitem. W piątek dojadą maszyny do produkcji śniegu i w poniedziałek uruchomimy jego produkcję na wybiegu skoczni - zdradza dyrektor PŚ w Wiśle.

- Niestety znów październik jest ciepły. Temperatura przekracza 15 stopni i świeci słońce. Trochę się martwimy, aczkolwiek leśnicy i starzy górale mówią, że pod koniec października ma się znacznie ochłodzić i nocą mogą się nawet pojawić przymrozki - dodaje.

Na razie nie wiadomo czy konkursy w Polsce będą mogli obejrzeć kibice. Wszystko zależy od tego, w jakiej strefie pod koniec listopada będzie powiat cieszyński, gdzie leży Wisła. Jeśli trafi do strefy czerwonej, wówczas konkursy odbędą się bez fanów. Przy kolorze zielonym lub żółtym organizatorzy będą mogli wpuścić nieco kibiców na trybuny.

- Decyzję o dystrybucji biletów podejmiemy z niewielkim wyprzedzeniem przed zawodami. Kibice już pytają o wejściówki, ale na razie nic nie mogę na ten temat powiedzieć. Sytuacja epidemiologiczna zmienia się z dnia na dzień i musimy poczekać co wydarzy się w najbliższych tygodniach w naszym kraju - wyjaśnił Andrzej Wąsowicz.

Program PŚ 2020/2021 w Wiśle:

piątek (20.11.2020)
15:45 - oficjalny trening (2 serie)
18:00 - kwalifikacje

sobota (21.11.2020)
15:00 - seria próbna
16:00 - pierwsza seria konkursu drużynowego

niedziela (22.11.2020)
15:00 - seria próbna
16:00 - pierwsza seria konkursu indywidualnego

Czytaj także:
Kamil Stoch od pół roku czeka na trofeum. Polak wciąż bez nagrody za wygranie Raw Air
Syn Stefana Horngachera już skacze. 13-latek wystąpił w Hinterzarten

Komentarze (2)
avatar
yes
7.10.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
"Andrzej Wąsowicz, szef komitetu organizacyjnego PŚ w Wiśle, mówi twardo - my za te testy nie zapłacimy" - ciekawe czy więcej do powiedzenia ma prezes albo dyrektor z reklamami? Może to oni wy Czytaj całość
avatar
Katon el Gordo
7.10.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
"Nie jestem z tego terminu zadowolony. Liczyliśmy na coś innego." A TO JEST OBOWIĄZEK BRANIA TEGO CO DAJĄ ? MOŻE CZASERM TRZEBA SIĘ POSTAWIĆ ?