Wielki pech Andersa Fannemela miał miejsce podczas treningu przed inauguracją Letniej Grand Prix na skoczni w Wiśle w lecie 2019 roku. Norweg doznał zerwania więzadeł krzyżowych oraz uszkodzenia łąkotki. Do treningów miał wrócić po 9 miesiącach, ale rehabilitacja znacznie się przedłużyła.
W zeszłym roku Fannemel przeszedł 3 operacje, a mimo to przed nim jeszcze jeden niewielki zabieg, po którym lekarze dokładnie poznają stan jego kolana. - Nie czuję się za dobrze. Wciąż dochodzę do siebie - nie ukrywa 29-latek w rozmowie z Antonim Cichym z TVPSPORT.PL.
Problemem jest ciągle bolące kolano Norwega. - Boję się, że już nigdy nie skoczę. Ale jednocześnie wierzę, że jednak wrócę i to wkrótce (...) Przez wiele miesięcy nie mogłem chodzić, właściwie uczyłem się tego od nowa. Poruszałem się o kulach przez prawie cztery miesiące - zaznaczył Fannemel.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niewiarygodna wymiana! Wybiegł poza kort, wrócił i... Zobacz koniecznie
Norweg nie ukrywa, że jego celem jest powrót do skoków jeszcze w nadchodzącym sezonie. - Muszę skakać tej zimy. Inaczej nie sądzę, żebym wrócił na dobry poziom po dwuletniej przerwie. Chciałbym skoczyć już w grudniu, styczniu - dodał Norweg.
Fannemel z drużyną sięgnął po złoto i srebro mistrzostw świata, a także złoto mistrzostw świata w lotach. Jego największym indywidualnym sukcesem jest trzecie miejsce w Turnieju Czterech Skoczni w sezonie 2017/2018, gdy stracił 87,5 punktu do zwycięzcy Kamila Stocha. Wygrał cztery konkursy Pucharu Świata.
Do historii przejdzie jako pierwszy skoczek, który przekroczył granicę 250 metrów w skoku narciarskim. W lutym 2015 r. w Vikersund poszybował na odległość 251,5 metra. Jego rekord utrzymywał się ponad dwa lata.
Czytaj też:
-> Skoki narciarskie. "COVID-19 za mocno na nas nie wpłynął". Stefan Horgancher ze spokojem podchodzi do nowego sezonu
-> Groźba lockdownu. Organizatorzy PŚ w Wiśle apelują do premiera Morawieckiego