Ewa Bilan-Stoch mówi o pandemii. "Było trochę stresu i niewiadomych"

Materiały prasowe / Kamiland / Na zdjęciu: Ewa Bilan-Stoch
Materiały prasowe / Kamiland / Na zdjęciu: Ewa Bilan-Stoch

Pandemia koronawirusa wpłynęła na artystyczną działalność Ewy Bilan-Stoch, ale nie na prowadzoną przez nią firmę tworzącą czapki. Ogrom obowiązków sprawił, że żona Kamila niemal zniknęła z social mediów.

W tym artykule dowiesz się o:

Ogrzewanie się w promieniach popularności męża nie leży w charakterze Ewy Bilan-Stoch. Nie tylko prowadzi klub sportowy założony wspólnie z Kamilem, ale też markę zimowych czapek i gadżetów narciarskich. Wykonuje ponadto sesje fotograficzne. Premiera jednej z nich odbyła się niecały rok temu w Zakopanem podczas wernisażu wystawy przed konkursami Pucharu Świata. Choć nie zrezygnowała z żadnej działalności, sama przyznaje, że pandemia koronawirusa miała wpływ na życie jej oraz wychowanków Eve-nementu. Szczęśliwie biznes czapkowy wciąż notuje coraz większe zyski.

Dawid Góra, WP SportoweFakty: Koronawirus popsuł klubowi Eve-nement przygotowania do sezonu?


Ewa Bilan-Stoch: Przeszkadzały przede wszystkim dwie kwestie. Po pierwsze, na początku dzieciaki musiały trenować w domach. Potem odsyłały trenerowi filmy z wykonywanych ćwiczeń. To nawet nie przypomina normalnego treningu. Szczególnie, że nie można było skakać na skoczniach. Drugą sprawą jest brak obiektu w Zakopanem. Liczyliśmy, że w grudniu małe skocznie będą oddane do użytku, tymczasem musimy jeździć do Szczyrku. I to kilka razy w tygodniu.

ZOBACZ WIDEO: Skoki. Słabsza dyspozycja Kamila Stocha. "Zawsze w sezon zimowy wchodził bardzo ostrożnie"


Inwestycji nie skończono przez pandemię?

Pośrednio. Nie odbędą się mistrzostwa świata, bo przepisy nie pozwalają na organizację imprezy z taką liczbą uczestników w dobie pandemii. A jako że nie ma tych zawodów, to nie ma też takiego zaangażowania w wykonanie inwestycji.

Jaki to będzie miało wpływ na waszych zawodników?

Trudno stwierdzić. Na szczęście w większości nie są to zawodnicy w wieku juniorskim, a znacznie młodsi. Dzieci szybko nadrabiają zaległości. Problem dotyczy bardziej sfery mentalnej. Mają olbrzymi głód skakania i trudno im wytłumaczyć, że mają pracować na sali, a nie na skoczni. Sercem treningu jest przecież praktyka.

Dlatego tak bardzo się cieszę, że udało się nam zorganizować obóz zagraniczny, na który co roku czekają wszyscy podopieczni. Planowaliśmy wyjechać do Planicy, ale Słowenia do dzisiaj nie wpuszcza Polaków na dłużej niż 12 godzin. Dlatego zdecydowaliśmy się na włoskie Predazzo. Organizacja obozu stała na najwyższym poziomie – zarówno jeśli chodzi o kwestie treningowe, jak i zakwaterowania. Nasi zawodnicy byli niezwykle zmotywowani i świetnie przepracowali ten czas.

Zamknięcie w domach i zmniejszenie liczby relacji społecznych miały na ciebie jakiś wpływ?

Każdy to odczuł. Było trochę stresu, trochę niewiadomych. To nietypowa sytuacja. Dla mnie było to o tyle trudne, że mam rodzinę w Anglii i nie mogłam się zobaczyć z bliskimi. A mieliśmy zaplanowanych kilka spotkań. Jednak zdaję sobie sprawę z tego, że wielu ludzi przeżyło prawdziwe dramaty. Ja staram się tylko szukać pozytywów, a nie narzekać, bo ludzie mają naprawdę ciężko, a i tak udaje im się w tym wszystkim odnaleźć.

Nikt nie wie, ile to jeszcze potrwa. Na razie zaciśnijmy zęby do marca. Miejmy nadzieję, że po zimie sporo się zmieni.

Rok temu przed konkursami w Zakopanem zaprezentowałaś wystawę Perpetui Flores. Co się zmieniło od tego czasu w twoim artystycznym życiu?

Pod względem artystycznym najintensywniejszy był tamten rok. Spędziłam go m.in. na przygotowaniu wystawy, o której wspomniałeś. Teraz artystycznie realizuję się dzięki marce Kamiland. Nie tylko projektuję czapki, ale też wykonuję sesje fotograficzne. Zresztą przez pandemię pojawił się problem z dostawą włoskiej przędzy, a planowaliśmy próby kolorystyczne. Na szczęście jeszcze w czerwcu na Kasprowym był śnieg, więc, mimo kłopotów, udało się zrealizować sesje zdjęciowe naszych produktów.

Odnotowaliście straty finansowe?

Nie, wszystko jest w porządku. W każdym sezonie coraz więcej osób wie o naszej działalności. Sprzedaż systematycznie rośnie, bo przychodzą nowi klienci. Gdybyśmy jednak już byli znaną marką, na pewno zanotowalibyśmy spadek. Dla dużych firm pandemia to poważny problem.

Wróćmy do twojego hobby. Z jakim odbiorem spotkała się wystawa Perpetui Flores?

Pandemia pokrzyżowała sporą część moich planów. Pierwszym miejscem, gdzie zorganizowałam wystawę była Wielka Krokiew. Niestety, długo nie mogłam odebrać prac, bo obiekt był zamknięty, a pracownicy przebywali w domach. Kiedy już się z tym uporałam, chciałam wystawić prace w Planicy podczas mistrzostw świata w lotach narciarskich. Jak wiadomo, ostatecznie imprezę przeniesiono na grudzień, a teraz nie ma sensu przywozić prac, bo impreza odbędzie się bez udziału publiczności. Nikt by ich więc nie zobaczył. Zdjęcia mieliśmy przywieźć także do Oberstdorfu na mistrzostwa świata w narciarskie klasycznym, ale te też prawdopodobnie odbędą się bez kibiców.

Potężny wysiłek poszedł na marne?

Nie, bo dla mnie najmilsza była reakcja samych bohaterów. Każdy chciał mieć album w domu, rozsyłaliśmy go do wszystkich zakątków Europy. To wycinek historii w kompleksowym wydaniu. Choć oczywiście szkoda, że nie zobaczyło go tylu kibiców, ile planowaliśmy.

Masz już pomysł na kolejny projekt?

Na razie nie. Czasami jest jednak tak, że nie mam żadnego, a jutro wydarzy się coś, co sprawi, że natychmiast zacznę pracę nad nowym projektem. Tej wystawy też nie planowałam. Na pomysł robienia zdjęć medali uformowanych w bukiety kwiatów wpadłam zupełnie przypadkowo i nagle.

Mało cię jest ostatnio też w social mediach. To celowe działanie?

Ani celowe, ani przypadkowe. To wynika z braku czasu. Prowadzę profil Kamilandu - tam jestem 24 godziny na dobę. Wszystkie teksty piszę samodzielnie i to jest dla mnie pole do wyrażania siebie. Tam nikt nie patrzy na mnie przez pryzmat małżeństwa z Kamilem. Nie mam potrzeby uzewnętrzniania się w inny sposób.

Smutne zawody w Wiśle. Bez kibiców to nie to samo >>
Nie będzie tradycyjnego świątecznego konkursu mistrzostw Polski w skokach narciarskich. Zawody przełożone >>

Źródło artykułu: