Puchar Świata w Wiśle. Wygrać i napisać historię. Wiatr może stanąć na przeszkodzie

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Kamil Stoch
PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Kamil Stoch
zdjęcie autora artykułu

- Mamy aż trzech polskich faworytów. Dwóch z nich może stanąć na podium - mówi Wojciech Fortuna. W niedzielę indywidualny konkurs PŚ w Wiśle. Czekamy na zwycięstwo Polaka i napisanie historii. Niepokoją tylko prognozy wietrzne. Start o 16:00.

Pandemia trwa, ale sezon pędzi. Pierwsza ważna rozgrywka za skoczkami. W sobotniej drużynówce podium zajęli Austriacy, Niemcy i Polacy (szczegóły TUTAJ). Dalekich skoków nie brakowało i na takie liczymy również w niedzielne popołudnie. Tym razem skoczkowie będą rywalizować indywidualnie.

Gdyby przed tymi zawodami odbyły się tylko kwalifikacje, nie mielibyśmy kłopotów ze wskazaniem faworyta konkursu. W piątek petardę odpalił Kamil Stoch. W nienagannym stylu uzyskał 132 metry (relacja TUTAJ). Nikt do niego się nie zbliżył. W sobotę jednak było już słabiej. Stocha dopadła migrena i miał 11. notę. Czy do niedzielnego popołudnia się pozbiera? - Powinno być już dobrze - zapewniali po drużynówce Michal Doleżal i Apoloniusz Tajner.

Stoch w pełni zdrowy będzie jednym z głównych faworytów. Przed sezonem brylował na treningach. Potwierdził formę w piątek, gdy jeszcze nie dokuczała mu migrena. Jest jednak kilku skoczków, którzy nawet zdrowemu Stochowi będą chcieli przeszkodzić. W tym gronie są jego koledzy z kadry: Dawid Kubacki i Piotr Żyła.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Maria Szarapowa szykuje formę na święta

Pierwszy z wymienionych miał jesienią kryzys formy. 5. miejsce w kwalifikacjach i 4. nota indywidualnie w drużynówce pokazują, jednak że Kubacki jest blisko swoich najlepszych skoków. Dobrze prezentuje się Żyła. W piątek skakał niemrawo, ale w sobotę był mocnym punktem drużyny. - Piotr też może zakręcić się koło podium - uważa Wojciech Fortuna.

Zagraniczna konkurencja jednak nie śpi. Jest kilku skoczków, którzy mają ochotę być w najlepszej trójce. Furorę w Wiśle robi Halvor Egner Granerud. W sobotę Norwegów nie było na podium, ale Granerud miał najwyższą indywidualnie notę. Na pewno nie można go lekceważyć, tak samo jak Daniela Hubera. W finałowej serii drużynówki młody Austriak leciał, leciał i doleciał aż do 135. metra. Taka odległość zrobiła wrażenie.

Kto jeszcze? Na pewno Niemcy. Żadnego skoku w Wiśle nie zepsuł jeszcze Markus Eisenbichler. Równo i daleko skacze Karl Geiger. Z dobrej strony w drużynówce pokazał się też Pius Paschke. Bardzo solidną formę, oprócz Hubera, przygotował także inny Austriak: Michael Hayboeck. Blisko najlepszych jest również Stefan Kraft, obrońca Pucharu Świata.

Do tego grona mogą włączyć się jeszcze inni skoczkowie. Tym bardziej, że podczas zawodów karty może rozdawać wiatr. W niedzielę ma wiać mocniej niż dzień wcześniej. Spodziewane są podmuchy około 5 m/s. Skocznia w Wiśle jest bardzo czuła na wiatr. Może mieć on zatem wpływ na wyniki konkursu.

Wierzymy jednak, że przynajmniej jednego Polaka zobaczymy na podium, może nawet na jego najwyższym stopniu. Jeśli sprawdzi się ten drugi scenariusz, to będziemy świadkami historii. Na razie żaden z Polaków nie wygrał indywidualnego konkursu PŚ w Wiśle na inauguracje sezonu. Czas to zmienić. Początek zawodów o 16:00. Transmisja w TVP 1, TVP Sport, Eurosporcie 1 i na WP Pilot. Relacja na żywo na WP SportoweFakty.

W pierwszej serii łącznie wystartuje 11 Polaków; oprócz Stocha, Kubackiego i Żyły także: Klemens Murańka, Maciej Kot, Stefan Hula, Jakub WolnyAndrzej Stękała, Aleksander Zniszczoł, Tomasz Pilch i Paweł Wąsek. Z tego grona najbardziej możemy liczyć na Murańkę. W sobotę zakopiańczyk był bardzo solidnym punktem polskiej drużyny. W niedzielę 26-latek ma szansę zakręcić się nawet koło pierwszej dziesiątki.

Plan na niedzielę: 15:00 - seria próbna (relacja TUTAJ) 16:00 - pierwsza seria konkursowa (relacja TUTAJ)

Źródło artykułu:
Twoim zdaniem który z Polaków ma największe szanse wygrać w Wiśle?
Kamil Stoch
Dawid Kubacki
Piotr Żyła
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (0)