W niedzielę na skoczni im. Adama Małysza w Wiśle panowały zmienne warunki. Problemów nie miał Markus Eisenbichler, który oddał dwa długie skoki, co dało mu zwycięstwo w konkursie i pierwsze w karierze prowadzenie w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.
- Dla mnie oznacza, że dobrze wykonałem swoją robotę, daje mi nadzieję, że to może być dla mnie dobra zima. Ale no właśnie... można też spojrzeć na to w ten sposób, że mało kto pamięta po latach właścicieli plastronu z listopada, historia zapamiętuje tych, którzy noszą ją po ostatnim konkursie sezonu. A to już trochę trudniejsza misja do zrealizowania - powiedział Eisenbichler w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
29-latek zdradził, co pomogło mu w osiągnięciu sukcesu. Zebrał dobre i złe doświadczenia z dotychczasowej kariery, ale także poukładał sprawy pozasportowe i to okazało się kluczowe.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Maria Szarapowa szykuje formę na święta
- Myślę, że to lato było dla mnie przełomowe pod pewnymi względami. Zrozumiałem, że wpływ na to, jak skaczę, ma w dużej mierze to, jak mam poukładane życie poza skocznią, poza sportem - skomentował.
- Że liczy się dom, zdrowie, bezpieczeństwo, dobre samopoczucie. Że muszę mieć wszystko dograne z dziewczyną, która mnie rozumie i akceptuje. To wszystko składa się na całościowy obraz - zakończył niemiecki skoczek.
Kolejne konkursy Pucharu Świata odbędą się w dniach 28-29 listopada w fińskim Kuusamo. Do rywalizacji przystąpi sześciu reprezentantów Polski.
Czytaj także:
- Apoloniusz Tajner: Bardzo bym się cieszył, gdyby to on mógł zostać prezesem
- Pierwszy skoczek z negatywnym wynikiem. Piotr Żyła na pewno jedzie do Kuusamo