Kot rozpoczął sezon od fatalnych kwalifikacji, w których zajął 50. lokatę. Ledwie uzyskał awans. Podczas niedzielnego konkursu indywidualnego zajął 20. miejsce. Widać progres, jednak to wciąż nie jest poziom, jakiego oczekuje reprezentant Polski. Szczególnie, że wciąż w jego pamięci jest sezon 2016/2017, kiedy był piątym skoczkiem na świecie. Wtedy też odniósł dwa zwycięstwa w konkursach Pucharu Świata.
- Rzadko się widujemy. Po pierwsze mamy czasy pandemii, a po drugie mieszkamy już w innych miejscach, mamy swoje rodziny. Rozmawiałem jednak z trenerem i wiem, że w lecie jego skoki były bardzo niestabilne. Potrafi świetnie skakać w testach, a potem przyjeżdżać do kraju i na innej skoczni nie może się odnaleźć. W Szczyrku Maciej Maciusiak mówił, że mój brat jest kandydatem do złota na mistrzostwach Polski. Tymczasem Maciek zajął piąte miejsce i to ze sporą stratą do ścisłej czołówki - przypomina Jakub Kot, brat Macieja.
Kuba jest byłym skoczkiem, obecnie sprawdza się w roli trenera i eksperta Eurosportu. Przyznaje, że nie jest pewny, czy problemem brata jest psychika. Nie chce tego oceniać.
ZOBACZ WIDEO: Skoki. Maciej Kot wróci do dobrej formy? "Bardzo mocno został poprawiony element, który powodował krótkie skoki"
- Klimek Murańka w sobotę pokazał, że po pięciu latach można wrócić do drużyny i wywalczyć podium. Być może z Maćkiem będzie podobnie - zastanawia się Jakub.
I dodaje, że poziom na początku sezonu jest niewiarygodnie wręcz wysoki. Można to zauważyć po numerach belek, z których ruszają zawodnicy.
- W moich czasach druga czy trzecia belka była nie do pomyślenia. Tak rozwija się sport. Sprzęt jest coraz lepszy, trening coraz efektywniejszy. W lecie było bardzo mało zawodów i nikt nie wiedział, w jakiej formie jest konkurencja. Teraz to wiemy. Możemy się tylko cieszyć, bo zapowiada się niesamowita rywalizacja. Oby tylko była sportowa, bez odwoływania konkursów. Ale wiadomo, że w tych czasach to będzie trudne - przyznaje Kot.
Jeszcze zanim zaczął się sezon, zdążono odwołać konkursy w Sapporo.
- Chciałbym, żeby zawodnicy rywalizowali też w Japonii i Chinach. Ale już wiadomo, że konkursów w Sapporo nie będzie, próba przedolimpijska stoi pod znakiem zapytania. Lillehammer ma problemy, konkursy kobiet są odwołane. A przecież nie po to się trenuje, żeby nagle wszystko przerywać. Nie wiem, co będzie za tydzień, a co dopiero w dalszej części sezonu. Życzę sobie i innym tego, aby byli zdrowi i aby mówiono w ich kontekście tylko o sporcie. Obawiam się, że inaczej sezon może być bardzo nieprzewidywalny, jeśli chodzi o końcowe rozstrzygnięcia - nie ukrywa Kot.
Dawid Góra z Wisły
Słabe otwarcie Kamila Stocha to nie nowość. Mistrz często zalicza falstart >>
Apoloniusz Tajner: Bardzo bym się cieszył, gdyby to on mógł zostać prezesem >>