Dziwny argument za zamknięciem branży fitness. Mówi o nim żona Macieja Kota

Zdjęcie okładkowe artykułu: Instagram / bodybyaga / Na zdjęciu: Agnieszka Kot
Instagram / bodybyaga / Na zdjęciu: Agnieszka Kot
zdjęcie autora artykułu

- Jeden z argumentów za zamknięciem siłowni brzmiał tak: sufity w nich są zbyt nisko - mówi Agnieszka Kot. Żona Macieja Kota opowiada też o trudnej sytuacji swojego studia treningowego.

W tym artykule dowiesz się o:

Szymon Łożyński, WP SportoweFakty: W grudniu większość siłowni i klubów fitness wciąż będzie zamknięta. Jak wygląda sytuacja z pani studiem treningowym? Agnieszka Kot, żona Macieja Kota, trenerka fitness:

W listopadzie moje studio jest otwarte i w grudniu sytuacja nie ulegnie zmianie. Nie prowadzę tradycyjnej siłowni, ale studio treningów personalnych. Zajęcia są indywidualne. Prowadzę je osobiście. Na 90 metrach kwadratowych jestem ja i jedna osoba trenująca. Taka działalność jest dozwolona.

W listopadzie zainteresowanie takimi zajęciami spadło czy wzrosło?

Nie jest kolorowo. Klientów jest mniej. Mam w kalendarzu trochę luk. Niektóre osoby boją się zakażenia. Do tego wśród swoich podopiecznych mam osoby zmagające się z innymi chorobami niż koronawirus. Także rezygnują z zajęć, bo boją się COVID-19. Do tego dochodzi grupa osób, która straciła przez pandemię pracę i nie stać ich w tym momencie na indywidualne treningi.

O rekompensaty od rządu może się pani ubiegać? W ogóle są takie dostępne?

Najprawdopodobniej będzie możliwość wzięcia pożyczki w kwocie 5 tys. złotych. Na razie jednak rozporządzenie nie weszło w życie. Do tego wciąż realny jest scenariusz, że osoby, które skorzystały z takiej pożyczki podczas wiosennej fali pandemii, nie będą mogły się o nią teraz ubiegać. Czekamy zatem, aż rząd opublikuje rozporządzenie w tej sprawie.

ZOBACZ WIDEO: Skoki. Maciej Kot wróci do dobrej formy? "Bardzo mocno został poprawiony element, który powodował krótkie skoki"

Jaka była pani reakcja, gdy jesienią to branża fitness, która ma pomagać w budowaniu kondycji, jako jedna z pierwszych została dotknięta mocnymi obostrzeniami?

Przede wszystkimi zdziwienie, zwłaszcza gdy usłyszałam argumenty w obronie takiej decyzji. Jeden z nich brzmiał tak: sufity w siłowniach są zbyt nisko i dlatego mają być zamknięte. Trudno to zrozumieć. Siłownie, jeszcze przed pandemią, zawsze były dezynfekowane, zarówno przez trenerów, jak i klientów. To weszło w nawyk, żeby wyczyścić po sobie urządzenie. Gdy zaczął się koronawirus, to restrykcje zostały jeszcze zaostrzone.

Zanim otworzyłam swoje studio, pracowałam na siłowni w Krakowie. Wiem, że w tym roku maksymalnie jej obłożenie wynosiło połowę, a często mniej. Każdy miał naprawdę dużo miejsca. Czasami w południe były trzy albo cztery osoby. Dlatego byłam i jestem bardzo zdziwiona, że to właśnie siłownie tak szybko zamknięto. Do tego dochodzi czas ogłoszenia decyzji o zamknięciu, praktycznie z dnia na dzień. Tak nie powinno być.

Dochód dla firmy zmniejszył się?

Tak. Mimo to, szukam osoby do pracy. Jestem w ciąży i niedługo pójdę na zwolnienie, dlatego potrzebuję osoby do pomocy.

Mąż często trenuje u pani w studiu?

Zdarza się, zwłaszcza wtedy, gdy zawodnicy mają do wykonania trening indywidualny w domu. Do tego raz w tygodniu skoczkowie robią trening stabilizacyjny. Wtedy również Maciek zabiera klucze do studia i indywidualnie pracuje na siłowni. W takim miejscu jest mu łatwiej skoncentrować się niż w domu. Wiem to po sobie. Kocham trenować, ale w domu zawsze znajdzie się coś do zrobienia i trening nie wygląda tak jak w studio, gdzie można od wszystkiego odciąć się.

Obawia się pani o przebieg tego sezonu w skokach: możliwej kwarantanny dla skoczków za granicą?

Obawy oczywiście są, ale staram się o tym nie myśleć. Stresu i tak mam już dużo w związku z niepewną sytuacją mojego studia. Gdy tylko Maciek wyjeżdża na kolejne zgrupowania czy zawody, to myślę pozytywnie, że żadnej kwarantanny nie będzie i wróci za kilka dni do domu.

Maciej dobrze zaczął sezon, od 20. miejsca w Wiśle. Jest u niego więcej optymizmu niż po wcześniejszych inauguracjach?

Zdecydowanie. Widać to było od razu, jak przyjechał do domu. Zauważyłam, że jest szczęśliwy. Nie jest wylewny w uczuciach, a sam powiedział, że było super. Czekamy zatem, jak rozwinie się ten sezon. Mocno trzymam za niego kciuki i wiem, że stać go na wiele.

Po PŚ w Wiśle pochwaliliście się, że zostaniecie rodzicami. Zdradzi nam pani, czy będzie to jeszcze w trakcie sezonu w skokach, czy po jego zakończeniu?

Poród mamy zaplanowany już po sezonie Pucharu Świata. 

Czytaj także:

Piotr Żyła zarobił najwięcej z Polaków. Spora suma dla Biało-Czerwonych Jest szansa na więcej konkursów PŚ w Polsce. I to jeszcze w tym sezonie!

Źródło artykułu:
Komentarze (10)
avatar
gibas
5.12.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
ZONA GWIAZDY --PREDZEJ GAZDY BO DO GWIAZDY MU DALEKO I NIGDY NIE BEDZIE  
jan-49
26.11.2020
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
czy to tak ciezko zrozumiec?czy juz jestes bezmozgowcem paniusiu ?zreszta pazernym goralom z podhala zawsze malo sa obostrzenia i trzeba sie stosowac a nie tylko kasa a jak masz problemy ze zro Czytaj całość
avatar
arthoo
26.11.2020
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
I jeszcze jedna rzecz mi się nasunęła - ciekawe, ile siłowni od dziś (chyba, ze zrobiono to już wcześniej) nazywa się "studio treningów personalnych" ;)  
avatar
arthoo
26.11.2020
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Bida aż piszczy (miauczy).  
avatar
Nie dla wirusowego zamordyzmu
26.11.2020
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Przestrzegałem już kilka miesięcy temu, że rząd celowo będzie niszczył wszystkie biznesy. To zaplanowana akcja, która ma na celu wprowadzić terror, okraść nas. Nie wyzywajcie ludzi którzy tracą Czytaj całość