Puchar Świata w Niżnym Tagile. Młody Polak zaskoczył wszystkich. Norwegowie poza zasięgiem!

Expa/Newspix.pl / Mateusz Mieczynski / Na zdjęciu: Paweł Wąsek
Expa/Newspix.pl / Mateusz Mieczynski / Na zdjęciu: Paweł Wąsek

Nigdy wcześniej nie był nawet w najlepszej dwudziestce. W niedzielę kapitalnie poradził sobie w loteryjnym konkursie. Zajął 6. miejsce. Ustanowił życiówkę. Miejsca na podium rozdzielili między sobą Norwegowie. Znów wygrał Granerud.

Wiało w sobotę, wiało w niedzielę. Znów trzeba było mieć sporo wiatru pod nartami, żeby liczyć się w walce o czołowe miejsca. Na takie warunki trafił Paweł Wąsek i znakomicie to wykorzystał.

Zaraz po wyjściu z progu dobrze ułożył się. Wiatr go niósł. Wylądował na 128. metrze. Lepszych okazało się tylko pięciu skoczków i na półmetku zajmował 6. miejsce.

Na przedsezonowych treningach Wąsek prezentował się z dobrej strony. W Wiśle jeszcze nie wyszło, ale już w Kuusamo dwa razy zapunktował. W sobotę w Niżnym Tagile znów było słabiej, ale w niedzielę otworzyła się przed 21-latkiem szansa na życiowy wynik. Pozostawało tylko i aż skoczyć dobrze w finałowej serii.

ZOBACZ WIDEO: Rafał Kot analizuje formę syna. "Jestem w kropce"

Gdy siedział na belce startowej znów wiało mu mocno pod narty. Borek Sedlak nie czekał i szybko włączył zielone światło. Wybił się wysoko, bulę pokonał szybko. Na dole brakowało wiatru pod narty, ale doleciał do 121,5 metra. To wystarczyło do zachowania 6. pozycji z pierwszej serii i najlepszego miejsca w karierze. Dotychczas najlepszy występ Wąsek zanotował w Kuusamo, gdzie był 22. Brawo Paweł, oby tak dalej.

Niedzielnym bohaterem Polaków miał być Aleksander Zniszczoł. Tym razem przegrał jednak z warunkami. W pierwszej serii, gdy ruszał z belki, miał wiatr w plecy. W trakcie lotu warunki trochę się poprawiły, ale nie na tyle, by Polak mógł polecieć daleko. Uzyskał 113,5 metra. Awansował do finału z 29. miejsca. W drugiej serii miał już lepsze warunki. Skoczył 123,5 metra i awansował na 19. lokatę.

Pozostali Polacy? Występ do zapomnienia. Trafiali na przeciętny wiatr. Skoki też nie był najlepsze i skończyło się na tym, że tylko dwóch Biało-Czerwonych zapunktowało. Niewiele do trzydziestki zabrakło Maciejowi Kotowi. Skoczył 114 metrów, dalej niż Zniszczoł. Miał jednak więcej odjętych punktów za wiatr i dlatego skończył na 31. pozycji.

W niedzielę wewnętrzną rywalizację o trzy czołowe miejsca urządzili sobie Norwegowie. Na półmetku prowadził rekordzista skoczni Robert Johansson przed liderem PŚ Halvorem Egnerem Granerudem i Mariusem Lindvikiem. Po finale doszło do przetasowań. Sama końcówka miała trudne warunki. Wiatr był bardzo niestabilny.

Granerud mocno walczył z nartami falującymi w powietrzu. Doleciał do 124,5 metra i to ostatecznie wystarczyło do trzeciego zwycięstwa z rzędu w Pucharze Świata. Skaczący po nim Johansson trafił na fatalny wiatr. Musiał nawet zejść za pierwszym razem z belki.

Gdy wrócił nadal było źle. Dostał jednak pozwolenie na start. Wylądował na 118,5 metra. Ponad 20 metrów bliżej niż w pierwszej serii. Ostatecznie Johansson był drugi, a z Granerudem przegrał o 0,8 punku. Czołową trójkę uzupełnił Lindvik, a czwarty był Niemiec Markus Eisenbichler.

W niedzielę, tak jak dzień wcześniej, na skoczni Aist panowały loteryjne warunki. Wiatr robił co chciał. Najgorsze były boczne podmuchy. Trafili na nie m. in. Yukiya Sato, Jewgienij Klimow czy Daniel Andre Tande. Cała trójka skoczyła na bulę i skończyli zawody pod koniec trzeciej dziesiątki.

W konkursie nie wystartowali Austriacy, ponieważ testy na koronawirusa potwierdziły cztery zakażenia w ich zespole. Pozytywny wynik testu otrzymał również dyrektor Pucharu Świata Sandro Pertile.

Teraz przed skoczkami najważniejsze zawody w pierwszej części sezonu - przełożone z marca mistrzostwa świata w lotach narciarskich. Do Planicy Polacy polecą w składzie: Kamil Stoch, Dawid Kubacki, Piotr Żyła, Klemens Murańka, Andrzej Stękała i Aleksander Zniszczoł. Mistrzostwa zaczną się w czwartek 10 grudnia od kwalifikacji.

Wyniki niedzielnego konkursu w Niżnym Tagile:

MiejsceZawodnikKrajOdległościNota
1. Halvor Egner Granerud Norwegia 135,5/124,5 241,5
2. Robert Johansson Norwegia 139/118,5 240,7
3. Marius Lindvik Norwegia 131,5/127 240,6
4. Markus Eisenbichler Niemcy 127/129,5 231,6
5. Keiichi Sato Japonia 124,5/127,5 219,8
6. Paweł Wąsek Polska 128/121,5 218,9
7. Johann Andre Forfang Norwegia 126/121,5 217,9
8. Constantin Schmid Niemcy 122/125,5 217,9
9. Gregor Deschwanden Szwajcaria 126/121,5 216,5
10. Timi Zajc Słowenia 124/127 215,2
19. Aleksander Zniszczoł Polska 113,5/123,5 198,6
31. Maciej Kot Polska 114 89,1
35. Stefan Hula Polska 109,5 80
42. Tomasz Pilch Polska 97 61,3
44. Jakub Wolny Polska 94 53,2


Komentarze (14)
avatar
AntyBorucTylkoReal
7.12.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
To tylko zostało z Małysza Wąsek 
avatar
AntyBorucTylkoReal
7.12.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
To tylko zostało z Małysza Wąsek 
oxygen49
6.12.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jak długo będziemy jeszcze wozić tę babę z brodą (Maćka Kota) za € po europejskich jarmarkach? Ten facet od kilku ładnych sezonów "szuka formy", gdyby nie tatuś już dawno historia o tym "mistrz Czytaj całość
avatar
zens
6.12.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Sensacyjne to by było zwycięstwo , a młodego to gdyby miał 17-18 lat . Co innego Kot - cierpliwie szuka formy 
avatar
Krzysztof Grabczak
6.12.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Gdyby nie tych pięciu lepszych, to by wygrał!