MŚ w lotach. Czołówka nikomu nie należy się tak bardzo, jak jemu. Wielki powrót w polskich skokach

PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Andrzej Stękała
PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Andrzej Stękała

Kiedy rzucał narty w kąt, natychmiast dzwonił telefon. Maciusiak nie dał mu odpocząć od skoków choćby na chwilę. Dziś Stękała jest trenerowi niezmiernie wdzięczny. Jemu i kolegom z karczmy, w której jest kelnerem. To dzięki nim przeżył chude lata.

25-latek z Zakopanego ma wiele drugich imion. Jednym z nich jest... Maciej. Albo jak ktoś woli - Maciusiak. To on podał mu rękę, kiedy w 2017 roku zarząd Polskiego Związku Narciarskiego wykluczył Andrzeja Stękałę z kadr narodowych. Razem ze skoczkiem analizował błędy i dzwonił namawiając do treningów w każdym momencie zwątpienia.

- Nie wiem, ile trzeba mieć zaparcia, aby wrócić, ale gdyby nie Maciek Maciusiak i reszta ówczesnej kadry B, to bym nie doszedł do tego miejsca i nie kontynuował kariery. Ich motywacja przyniosły efekty. A teraz moje skoki są coraz lepsze - tłumaczył Stękała po tegorocznym konkursie indywidualnym w Wiśle.

Następne drugie imię skoczka to... kelner. Choć w zakopiańskiej karczmie, która pozwoliła mu się utrzymać, kiedy zabrakło funduszy za wyniki sportowe, robił wszystko. Zdarzało się, że harował jako pomoc kuchenna. Częściej jednak maszerował z tacą. Dziś patrząc, jak na legendarnej mamuciej skoczni w Planicy pokonuje Daniela Andre Tandego, Gregora Schlierenzauera czy Johanna Andre Forfanga, trudno w to uwierzyć.

ZOBACZ WIDEO: Rafał Kot analizuje formę syna. "Jestem w kropce"

Co ciekawe, Stękała planuje pracować w karczmie, nawet gdyby zaczął wygrywać w Pucharze Świata. - Choćbym zarabiał grube miliony, to często będą tam pomagał. Oni mi pomogli i będę im za to do końca życia wdzięczny - deklarował rok temu w rozmowie ze sportsinwinter.pl.

Zauważalny skok dyspozycji Stękały było widać podczas wspomnianych zawodów w Wiśle, które zainaugurowały trwający sezon. Zakopiańczyk zajął zaledwie 19. miejsce, ale dla niego oznaczało to powrót do światowej czołówki. Kiedy po swoim drugim skoku stanął przy dziennikarzach, spojrzał w niebo i krzyknął: "Strasznie się cieszę!".

- Nie chcę już spadać do Pucharu Kontynentalnego, bo szczerze go nie cierpię! Chcę zostać tutaj. Zrobię wszystko, żeby tak się stało - kontynuował Stękała. I swoje założenia spełnia do dziś.

Trzecie imię Stękały brzmi z czeska - Michal. Bo to Doleżal, obecny trener kadry, zaufał dotąd niewykorzystanemu talentowi. W Wiśle Stękała był nawet rezerwowym polskiego teamu na konkurs drużynowy. Ze Stefanem Horngacherem nie był w stanie się dogadać.

Po pierwszych dwóch seriach mistrzostw świata w lotach narciarskich zajmuje 10. miejsce. W pierwszym skoku pofrunął aż na odległość 224,5 metra. Po drugim obok nazwiska zapisano mu 215,5 m. Wszystko wskazuje na to, że to właśnie Stękała będzie uzupełnieniem polskiego zespołu na niedzielną rywalizację czwórek.

QUIZ: rozpoznasz wszystkich reprezentantów Polski? Udowodnij! >>
Najbardziej lubiani polscy sportowcy - rozpoznajesz ich na zdjęciach? >>

Komentarze (3)
avatar
Krzysiek Stypek
11.12.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Fajnie że skacze i to już samo w sobie jest fajne 
avatar
Momo Momo
11.12.2020
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
Kot już się nie doczeka !!! 
avatar
yes
11.12.2020
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Teraz niech Kot czeka...