Skoki narciarskie. Stoch nie zawsze radzi sobie w konkursie drużynowym. "Może wynika to z większej presji"

- Może wynika to z większego obciążenia, gdyż na barkach ma się wynik drużyny. Z tego powodu nawet tak doświadczony zawodnik czuje dodatkową presję, która może paraliżować - stwierdził Jakub Kot.

Patryk Głowacki
Patryk Głowacki
Kamil Stoch PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Kamil Stoch
Ostatnie MŚ w lotach narciarskich były dla Polaków całkiem udane. Indywidualnie nikt wprawdzie nie zdobył medalu, lecz drużynowo podopieczni Michala Doleżala powiększyli dorobek o kolejny brąz.

Trudno powiedzieć, czy w niedzielę mogliśmy osiągnąć więcej, gdyż świetną formę prezentowali Niemcy oraz Norwegowie. Wydaje się, iż nawet lepsza pierwsza próba Kamila Stocha nie przyniosłaby jeszcze lepszego dla Polski zakończenia.

Czuć niedosyt

33-latek ponownie jednak nie do końca spełnił oczekiwania fanów związane z drużynową rywalizacją. Chodzi konkretnie o pierwszy skok. Oczywiście 205,5 metra nie było złą odległością, lecz brakowało w niej tego, czego można wymagać od tak doświadczonego i utytułowanego zawodnika, który zresztą w seriach próbnych i konkursie indywidualnym pokazał, na co go stać.

ZOBACZ WIDEO: Skoki narciarskie. Prezes PZN potwierdza: będzie dodatkowy weekend Pucharu Świata w Polsce! Kto zorganizuje dodatkowe konkursy?

- Jeśli nie jest się w optymalnej dyspozycji, to drobne błędy mają wpływ na skok. Kamil po prostu dał tyle, ile na ten moment był w stanie dać. Oczywiście szkoda, bo liczyliśmy na więcej, ale to wynik nieustabilizowanej formy. Stoch ma przebłyski, skacząc czasami bardzo dobrze, ale przychodzą też te gorsze próby - powiedział w rozmowie z naszym portalem Jakub Kot.

Dość szybko z tego powodu w pamięci odżyły inne konkursy, w których Stoch spisał się nieco gorzej, niż mógł. Głównie mowa o zmaganiach na igrzyskach olimpijskich. W 2014 roku w pierwszej próbie poleciał on na odległość 130,5 metra, co trochę skomplikowało naszą sytuację. Cztery lata później skoczek z Zębu, mimo dobrej próby, przegrał w ostatniej serii bezpośrednią rywalizację z Andreasem Wellingerem o srebrny medal dla kadry.

- Patrząc na różne rezultaty można mieć wrażenie, że w drużynie Kamil skacze trochę gorzej. Taki jest sport, a Stoch jest tylko człowiekiem. Skoczkowie to nie są zaprogramowane roboty, że po wciśnięciu guzika wszystko wychodzi - stwierdził ekspert.

- Może wynika to z większego obciążenia, gdyż na barkach ma się wynik drużyny. Z tego powodu nawet tak doświadczony zawodnik czuje dodatkową presję, która może paraliżować. Inaczej to wygląda w konkursie indywidualnym, bo tam przy niepowodzeniu nie ucierpi nikt inny. Na pewno nie ma jednak mowy o żadnym odpuszczaniu - dodał Kot.

Stoch umie być liderem

By nie uwypuklać jedynie nieco gorszych występów, będąc liderem drużyny Stoch wielokrotnie stawał również na wysokości zadania. Tak działo się m.in. podczas mistrzostw świata w 2013 roku. Wtedy to świeżo upieczony mistrz jako jedyny skoczek w całej stawce przekroczył barierę 300 punktów, wyprzedzając swoich kolegów o ok. 30 "oczek". Stoch udowodnił swoją wartość jeszcze w Pucharze Świata, niejednokrotnie przewodząc stawce.

O tym, jak trzykrotny mistrz olimpijski jest cenny dla drużyny, świadczy fakt, iż zdobył on najwięcej drużynowych medali ze wszystkich Polaków. Oprócz podium zdobytego w 2001 roku Stoch za każdym razem znalazł się w zespole, gdy ten kończył rywalizację na podium. Ponadto wraz z reprezentacją skoczek ma na koncie wszystkie "krążki" mistrzostw świata zdobyte przez Polskę.

Czytaj także:
Biathlon. Spore zmiany w kadrze. Powrót Magdaleny Gwizdoń i Moniki Hojnisz-Staręgi
Apoloniusz Tajner mówi o problemie polskiego sportu. "Andrzej Stękała to przetrwał i teraz odbiera nagrodę"

Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×