Zanim rozpoczęła się walka na skoczni, Polacy stoczyli ciężką, ale zakończoną sukcesem batalię o start w zawodach. Po kolejnych negatywnych testach wreszcie temat koronawirusa mogli zostawić za sobą i skupić się na rywalizacji. Nie było o to łatwo, bo przecież jeszcze rano nie mogli być pewni startu.
Zamieszaniem nie przejął się Kamil Stoch. Od pierwszego skoku na Schattenbergschanze czuł się znakomicie. Skakał daleko w treningach. Był w czołówce. W pierwszej serii nie miał łatwych warunków. Mocno wiało mu w plecy. Pojechał jednak szybko po rozbiegu, na progu nie popełnił błędu i doleciał do 125. metra. Na półmetku wystarczyło do 4. miejsca.
Stoch śmiało mógł jednak myśleć nawet o zwycięstwie. Jego strata do prowadzącego Karla Geigera wynosiła niespełna 4 punkty. Jeszcze mniejszą przewagę nad Polakiem mieli drugi na półmetku Norweg Marius Lindvik i trzeci Austriak Philipp Aschenwald.
ZOBACZ WIDEO: Apoloniusz Tajner mówi o problemie polskiego sportu. "Andrzej Stękała to przetrwał i teraz odbiera nagrodę"
Emocje w finałowej serii były wielkie. Przed skokami najlepszych sędziowie obniżyli rozbieg. Baliśmy się, że niepotrzebnie, bo momentami znów mocno wiało w plecy. Gdy Stoch siedział na belce, nie mieliśmy za wesołych min. Wiało, ale Polak poradził sobie. Świetnie wyszedł z progu, przyjął nienaganną sylwetkę w locie i płynął. Minął zieloną linię i dopiero wylądował. 132,5 metra i objął prowadzenie.
Na górze zostało już tylko trzech skoczków i... wiatr się odwrócił. Zaczęło lekko wiać pod narty. Trzeci na półmetku Philipp Aschenwald nie wykorzystał tego i spadł poza podium. Drugi Lindvik poleciał dalej niż Stoch. Zmierzono mu 135,5 metra. Miał jednak lepsze warunki, do tego znacznie słabiej wylądował i musiał przegrać ze Stochem. Nie myliliśmy się. Lindvik był za Polakiem o 3,1 punktu.
W finale został już tylko Karl Geiger. Niedawno wywalczył mistrzostwo świata w lotach, potem został ojcem i... miał pozytywny wynik testu na koronawirusa. Wypadł z Pucharu Świata, ale formy nie stracił. Utrzymał nerwy na wodzy, bo przed jego skokiem jeszcze mocniej wiało pod narty. Sędziowie go nie puścili, wycofali z belki. Gdy wrócił nadal miał korzystne podmuchy. Ruszył i wylądował blisko zielonej linii.
Uzyskał 136,5 metra, ale nie był pewny zwycięstwa, bo miał znacznie lepsze warunki. Czekaliśmy w nieskończoność. Realizator transmisji robił wszystko, żeby wydłużyć emocje. Wreszcie wyświetliła się nota... nieco 2,8 punktu lepsza od Kamila Stocha. Zawód? Nic z tego. Stoch rozpoczął 69. TCS od 2. miejsca i jest w grze o trzeciego Złotego Orła w karierze. Wygrał Geiger, trzeci był Marius Lindvik, który znów przygotował formę na Turniej Czterech Skoczni.
Stoch nie był jednak Polakiem, który oddał najdłuższy skok z naszych. Kapitalnie w finale poleciał Andrzej Stękała. Na półmetku był 19. W finale wykorzystał jednak ciszę na skoczni, wysoką belkę i w pięknym stylu poleciał na 136,5 metra. Awansował na 7. miejsce, a do podium stracił tylko nieco ponad 10 punktów.
Więcej spodziewaliśmy się we wtorek po Dawidzie Kubackim i Piotrowi Żyle. Obaj byli wymieniani wśród faworytów rywalizacji, ale po konkursie w Oberstdorfie oddalili się od zwycięstwa. Kubacki, obrońca tytułu, w trakcie konkursu został ojcem. Skakał nieźle, ale za krótko na ścisłą czołówkę. Próby na 122 oraz 126,5 metra dały mu 15. miejsce.
Dopiero w trzeciej dziesiątce, na 21. miejscu, był Żyła. Zadecydował pierwszy, nieudany skok. Z mocnym wiatrem w plecy Żyła poradził sobie przeciętnie. Skoczył 119,5 metra i niewiele zabrakło, a w ogóle nie byłoby go w drugiej kolejce. Dłuższy drugi skok na 129. metr pozwolił mu awansować na 21. pozycję, ale i tak znacznie poniżej obecnego potencjału wiślanina.
Najdłuższy skok dnia należał do Markusa Eisenbichlera. Niemiec, tak jak Żyła, zawalił przede wszystkim pierwszy skok. Skoczył 118 metrów. Zdenerwowany kilkanaście minut później odpalił 142 metry, zaledwie 1,5 metra mniej od rekordu skoczni. Awansował z 27. na 5. miejsce. Tuż przed Eisenbichlerem sklasyfikowano Halvora Egnera Graneruda. Lider PŚ przegrał po pięciu z rzędu zwycięstwach. Skoki na 122. i 131. metr dały mu 4. lokatę.
W poniedziałek do drugiej serii awansował jeszcze 30. Klemens Murańka. Aleksander Zniszczoł i Maciej Kot odpadli po 1. kolejce.
Drugim przystankiem w 69. Turnieju Czterech Skoczni będzie Garmisch-Partenkirchen. 31 grudnia odbędą się kwalifikacje, a 1 stycznia noworoczny konkurs. Najpierw wszystkich skoczków czekają jednak w środę testy na koronawirusa...
Czytaj także:
Bez przeliczników Polak sprawiłby niespodziankę. Spadek Kamila Stocha
Duży awans Kamila Stocha. Jest na podium klasyfikacji Pucharu Świata
Wyniki konkursu w Oberstdorfie:
Miejsce | Zawodnik | Kraj | Odległości | Nota |
---|---|---|---|---|
1. | Karl Geiger | Niemcy | 127/136,5 | 291,1 |
2. | Kamil Stoch | Polska | 125/132,5 | 288,3 |
3. | Marius Lindvik | Słowenia | 126,5/135,5 | 285,2 |
4. | Halvor Egner Granerud | Norwegia | 122/131 | 280,1 |
5. | Markus Eisenbichler | Niemcy | 118/142 | 274,3 |
6. | Stefan Kraft | Austria | 129/125 | 273,6 |
7. | Andrzej Stękała | Polska | 123/136,5 | 273,3 |
8. | Philipp Aschenwald | Austria | 130/127 | 273 |
9. | Anze Lanisek | Słowenia | 120,5/135,5 | 270,1 |
10. | Ziga Jelar | Słowenia | 128/124 | 269,8 |
15. | Dawid Kubacki | Polska | 122/126,5 | 264,3 |
21. | Piotr Żyła | Polska | 119,5/129 | 256,7 |
30. | Klemens Murańka | Polska | 122,5/120 | 238,3 |
44. | Maciej Kot | Polska | 118,5 | 112 |
45. | Aleksander Zniszczoł | Polska | 117 | 111,5 |