PŚ w skokach narciarskich. Zakopane z zaciągniętym hamulcem

WP SportoweFakty / Dawid Góra / Na zdjęciu: skocznia w Zakopanem
WP SportoweFakty / Dawid Góra / Na zdjęciu: skocznia w Zakopanem

Sportowe święto bez święta. Wielka Krokiew z pustymi trybunami jest smutna. A widok kibiców, którzy zza krat wychylają głowy, aby zobaczyć choć część skoku, rodzi uczucie rozgoryczenia. Pandemia zaciągnęła hamulec ręczny. I nie chce puścić.

W tym artykule dowiesz się o:

Korespondencja z Zakopanego

A końca takiego stanu rzeczy nie widać. W lutym kolejne konkursy skoków w Polsce. Kolejne, według wszelkiego prawdopodobieństwa, bez kibiców. Wielkich nadziei nie robi nawet prezes Polskiego Związku Narciarskiego, który w piątek powiedział mi, że szanse na choć częściowe zapełnienie trybun są niewielkie.

Pustki

Aby wjechać samochodem na teren przy skoczni odgrodzony siatką, musimy mieć akredytacje. Z operatorem pieszo mijamy parę straganów, wyroby regionalne na wątłych półkach kramiku ręcznej roboty, krótka rozmowa z policjantem. Idziemy.

Czyli tak, jak co roku. Z jednym wyjątkiem.

Cisza. To ona zmienia wszystko. Wiemy, że na skoczni ma się stać coś wyjątkowego, wzniosłego. Ale zupełnie tego nie czuć. Kibice wyglądają zza krat, policjanci spokojnie spacerują, jakby robili za dekorację. A kordon ich samochodów izoluje fanów skoków od skoczni.

Nie musimy mówić podniesionym głosem, aby się usłyszeć. Nie przeciskamy się przez kibiców dochodząc do terenu skoczni. Nie ma więc tego, co zazwyczaj uciążliwe w pracy dziennikarza, a jednak nieodzowne. Po to organizuje się zawody sportowe, żeby podziwiali je kibice. Żeby skandowali nazwiska swoich idoli, robili hałas i żywo reagowali na popisy faworytów.

To szczególnie bolesne dla nas, Polaków - przecież w tym sezonie możemy podziwiać reprezentantów kraju w najwyższej formie. Przed telewizorami usiądą miliony - skoczkowie to wiedzą, my to wiemy, a jednak - kibiców na miejscu brakuje, jak tlenu. To nimi żyje sport.

W miejscu, w którym normalnie stali kibice, teraz powbijano polskie flagi z nazwami miejscowości. Na jednej napisano "Jo zawsze tu stołym". Początkowo śmieszy. Ale nawet żart dziś jest pozbawiony emocji.

Flagi przy Wielkiej Krokwi / fot. Dawid Góra
Flagi przy Wielkiej Krokwi / fot. Dawid Góra

Norweg Robert Johansson powiedział niedawno, że pierwsze wspomnienie, jakie ma z Zakopanego, to ulice po brzegi wypełnione kibicami. To oni nadawali imprezie pędu. Pandemia zaciągnęła hamulec ręczny.

Maski

W biurze prasowym, jak na każdych "zawodach pandemicznych", dziennikarze są rozdzieleni. Każdy siedzi przy jednym stoliku - na jego końcu, aby pracować jak najdalej od drugiego dziennikarza. Cały czas w maskach - zarówno przy skoczni, jak i wewnątrz pawilonu medialnego.

Biuro prasowe / fot. Dawid Góra
Biuro prasowe / fot. Dawid Góra

- Patrzcie, wszyscy jesteśmy przetestowani i wszyscy mamy maski. Musimy uważać, żeby nie zarazić się zdrowiem - słyszę w biurze prasowym czekając na, racjonowany tym razem, posiłek.

Z pandemią nie ma żartów, każdy środek ostrożności jest istotny i każdy może zmniejszyć ryzyko zakażenia. Nikt więc nie ma pretensji do organizatorów i obostrzeń panujących podczas zawodów w skokach narciarskich. Ale już na pandemię wściekły jest każdy. Szczególnie, kiedy zawody ogląda się w ciszy przerywanej muzyką puszczaną właściwie dla nikogo.

Straty

Brak kibiców to straty nie tylko dla organizatorów, ale również lokalnych przedsiębiorców. Handlarze sportowymi gadżetami, lokalni producenci, którzy nie sprzedadzą swoich wyrobów to jedno. Drugie to hotelarze. Stosunkowo niewielki pensjonat przez weekend traci nawet 15 tys. zł. Straty dużego hotelu trudno nawet opisać.

- Jeśli można na saneczkach jeździć na stoku, to dlaczego nie można na nartach? Można mieszkać w bloku i jeździć windą - tam, gdzie winda jest jedna - a u mnie w niewielkim pensjonacie już mieszkać nie można. Mamy dwa pokoje na piętrze, ale mimo wszystko, nie mogą do nas przyjeżdżać goście. To jest niekonsekwencja - dziwi się właścicielka jednego z pensjonatów w Zakopanem. Chce pozostał anonimowa, "jest starszą osobą i nie potrzebuje problemów".

Inna dodaje, że trudno jej przetrwać przez straty spowodowane brakiem kibiców i w ogóle turystów w Zakopanem, ale rozumie rządowe restrykcje. Sama przeszła Covid-19. Zagrożenia życia nie było, ale trzy tygodnie miała kompletnie wyjęte z życia. Zmagała się nie tylko z kaszlem i utratą węchu oraz smaku, ale nawet dezorientacją i utratą pamięci.

- Gdybym była w rządzie i ciążyłaby na mnie odpowiedzialność za miliony ludzi, zapewne kierowałabym się inną perspektywą. Punkt patrzenia zależy od punktu siedzenia - zaznacza Bernadetta Weltschek-Szot, właścicielka pokoi gościnnych "Benita".

Jedyna szansa

Łzy ocierają skoczkowie. Ci, wbrew wszelkim trudnościom skaczą znakomicie. Takiego sezonu Polacy nie mieli dawno. Przed konkursami w Zakopanem w pierwszej piątce klasyfikacji generalnej Pucharu Świata jest trzech Polaków. Na trzecim miejscu plasuje się Kamil Stoch. Za nim są Dawid Kubacki i Piotr Żyła. Strata lidera polskiej kadry do prowadzącego Halvora Egnera Graneruda wynosi 326 punktów. Sporo, ale jeśli Polak utrzyma formę, do końca sezonu może sukcesywnie dogonić Norwega.

Radość z wysokiej formy Polaków popsuła piątkowa dyskwalifikacja Żyły, który otrzymał zbyt duży wynik pomiaru obwodu bioder w kombinezonie. W niedzielę Polaka nie zobaczymy.

Kiedyś czasem słabe wyniki albo złe informacje (jak ta o dyskwalifikacji Żyły) o polskich skoczkach wynagradzała zakopiańska publiczność, zawsze tworząca fenomenalną atmosferę. Teraz na zawodnikach spoczywa więc znacznie większa odpowiedzialność. Tylko jeśli osiągną znakomite rezultaty na Wielkiej Krokwi, wszyscy zapomnimy o pandemii.

Choćby na chwilę.

Dawid Góra

Aleksander Kwaśniewski: Bez Małysza nic by nie było >>
Małysz bez wąsa, nietypowy skrót kamery i zapowiedź walki o igrzyska. Tak wyglądały kiedyś konkursy w Zakopanem >>

ZOBACZ WIDEO: Skoki. Andrzej Stękała nie jest zaskoczony swoją formą. "Bardzo ciężko pracowałem na takie wyniki"

Źródło artykułu: