Maciej Kot poprawnie zaczął trwającą zimę. W inauguracyjnym konkursie Pucharu Świata rozgrywanym na skoczni im. Adama Małysza 29-latek uplasował się na 20. pozycji. Potem było już jednak tylko gorzej.
W kolejnych tygodniach Kot tylko raz zdołał wejść do drugiej serii zawodów najwyższej rangi. Miało to miejsce w Niżnym Tagile, gdzie w pierwszym konkursie drużynowy mistrz świata z Lahti z 2017 roku zajął 25. miejsce. Kot wystąpił również we wszystkich konkursach 69. Turnieju Czterech Skoczni. W tym czasie jego dorobek punktowy pozostał zupełnie nienaruszony.
- Ten sezon jest już stracony dla Maćka. Patrząc przez pryzmat jego ambicji, a także możliwości, jego obecna dyspozycja jest naprawdę słaba - ocenia w rozmowie z WP SportoweFakty pierwszy trener dwukrotnego triumfatora zawodów PŚ, Kazimierz Długopolski.
ZOBACZ WIDEO: Prawdziwe legendy skoków narciarskich. Niezwykłe spotkanie po latach
Trudno się dziwić słowom Długopolskiego. W tej chwili za Kotem nie przemawiają żadne argumenty. Występy w Pucharze Kontynentalnym po nieudanym TCS tylko uwypukliły jego problemy na skoczni. W sześciu ostatnich startach na zapleczu Pucharu Świata Kot zaledwie raz zakończył zmagania w czołowej "10" - na 6. miejscu w Innsbrucku. Co sprawia, że zawodnik, który nie tak dawno był jednym z trzonów polskiej kadry, dziś nie radzi sobie w niezbyt prestiżowych zawodach?
- Maciek stracił pewność siebie. Dawniej jego nastawienie było wręcz bojowe. Teraz tego zupełnie nie widać. Jego skoki, począwszy od najazdu na próg, są bardzo zachowawcze. Można odnieść wrażenie, że myśli tylko o tym, aby nie popełnić błędu, a skutek jest odwrotny do zamierzonego - podkreśla Długopolski.
Co się tyczy samych błędów, to w przypadku Kota są one zauważalne nawet dla osób, które skoki śledzą bardzo pobieżnie. Wicemistrz świata juniorów z 2009 roku nie radzi sobie z poprawnym ułożeniem sylwetki zaraz po wyjściu z progu. W efekcie zamiast płynnego skoku widzowie oglądają zazwyczaj heroiczną walkę reprezentanta AZS Zakopane o skorygowanie sylwetki. Jak się okazuje, tego typu problemy z reguły dotyczą początkujących zawodników. Kot, który zalicza się do grona weteranów, nie powinien zmagać się z tego typu trudnościami.
- Błąd, który Maciej popełnia w locie, jest karygodny. To są szkolne błędy i naprawdę nie wiem, dlaczego nie jest w stanie wyeliminować tych mankamentów - przyznaje Długopolski.
Kwestią otwartą pozostaje to, czy Kot kiedykolwiek zdoła jeszcze nawiązać do rezultatów sprzed czterech lat. Wówczas skoczek z Limanowej należał do ścisłej światowej czołówki i wydawało się, że jest o krok od walki o najważniejsze trofea w świecie skoków narciarskich. Historia potoczyła się jednak inaczej i dziś przyczyny głębokiego kryzysu, który stał się jego udziałem, są owiane tajemnicą. Długopolski, podobnie jak wszyscy, rozkłada bezradnie ręce.
- Maciek to zawodnik światowej klasy. W związku z tym nie rozumiem, dlaczego praktycznie od trzech sezonów nie jest w stanie wyjść na prostą. Możemy się tylko domyślać - zamyka dyskusję na temat swojego byłego podopiecznego emerytowany kombinator norweski.
Maciej Kot jest praktycznie bez szans w walce o wyjazd na mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym, które na przełomie lutego i marca odbędą się w niemieckim Oberstdorfie. 29-letniemu reprezentantowi Polski nie pozostało nic innego, jak skupić się na kolejnych startach. Najbliższa okazja ku temu już w piątek 12 lutego. Tego dnia odbędą się kwalifikacje do sobotniego konkursu Pucharu Świata w Zakopanem. Maciej Kot został powołany na zawody w stolicy Tatr w związku z wykorzystaniem przez Polskę kwoty krajowej.
Czytaj także:
Mistrzostwa świata juniorów. Dobra postawa Anny Twardosz. Polacy czekają na decyzję
Zwróciłeś na to uwagę? Zmiana u Dawida Kubackiego w trakcie konkursu. "Nie ma żadnej paniki"