Nowe informacje ws. odwołanych konkursów. Są dwie polskie opcje

PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Piotr Żyła
PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Piotr Żyła

Powstały cztery warianty rozegrania sytuacji z odwołanym Raw Air. Nowe informacje przekazał Jan Winkiel, sekretarz generalny PZN, który przed godz. 16 rozmawiał z dyrektorem Pucharu Świata Sandro Pertile.

Korespondencja z Zakopanego

- Rozmawialiśmy luźno. Sprawdzamy nasze możliwości organizacyjne, czy to wszystko ma sens, czy nas na to stać. Wariant, żeby zostawić jeden weekend wolny, jest jak najbardziej racjonalny. A pojawiła się możliwość, że Planica zabierze następny weekend. Zawodnicy byliby skoszarowani w Słowenii, co też jest plusem w czasach, kiedy przemieszczanie się jest szczególnie trudne - zaznacza Winkiel w rozmowie z WP SportoweFakty.

Wynikiem rozmów Pertile z Polskim Związkiem Narciarskim i słoweńską federacją są cztery rozwiązania.

- Jeden jest taki, że nie będzie żadnego konkursu. Wtedy jednak przerwa w sezonie byłaby zbyt długa. Drugi wariant to jeden weekend wolny po mistrzostwach świata, a w Planicy przenosimy się na dużą skocznię i tam będzie dodatkowy konkurs, co jest optymalnym rozwiązaniem. Do tego są dwa warianty polskie. Pierwszy to dodatkowy konkurs w Wiśle, a drugi to cały turniej w Polsce - tłumaczy Winkiel.

ZOBACZ WIDEO: Prawdziwe legendy skoków narciarskich. Niezwykłe spotkanie po latach

Cały turniej oznaczałby dwa konkursy w Wiśle, jeden w Szczyrku i dwa w Zakopanem. Odbyłyby się prawdopodobnie w dniach 12-21 marca. Problem jest jednak z finansowaniem zawodów. W dobie pandemii nie przynoszą żadnego zysku.

- My celujemy w granice zera. Chcemy organizować konkursy, aby podtrzymać dyscyplinę. Pomagamy nie tyle FIS-owi, co skoczkom, bo odwołane konkursy to przede wszystkim strata dla nich. 77 tys. franków szwajcarskich to jest jeden dzień nagród. Jak konkurs się nie odbywa, pieniądze wypadają z obiegu - zaznacza sekretarz w PZN.

Winkiel przyznaje, że bez kibiców jest smutno, bo przecież to dla nich startują zawodnicy. Każda sytuacja ma jednak swoje plusy i minusy.

- W Zakopanem profity przynosi spora liczba sprzedanych biletów. Bez kibiców jednak spadają koszty organizacji zawodów. Zawody są też bezpieczniejsze, bo ewentualne ich odwołanie nie przynosi dużej straty. Normalnie staramy się robić imprezy, żeby były zyski, ale w tym roku cel był jeden. Zresztą bardzo klarowny, a mianowicie - wyjść na zero. Na razie to się udaje - twierdzi Winkiel.

PZN planuje podać oficjalną informację "w okolicach środy".

Emilien Jacquelin ze złotem, Johannes Boe przegrał walkę o srebro >>
To mogło skończyć się bardzo źle. Francuz w cyrkowy sposób wybronił się przed upadkiem przy ponad 100 km/h >>

Komentarze (0)