Problem pojawił się podczas Pucharu Świata kobiet w Niżnym Tagile. Po przylocie do Rosji pozytywny wynik testu otrzymał Zoran Zupancić, który prowadzi słoweńską kadrę. Zrobiło się wielkie zamieszanie, bo 45-latek dopiero co zakończył kwarantannę po wykryciu u niego COVID-19. Z tego powodu nie mógł prowadzić swoich zawodniczek podczas MŚ w narciarstwie klasycznym.
Słoweniec kilka dni przed wylotem do Rosji został ozdrowieńcem po otrzymaniu negatywnego wyniku. Rosjanie jednak po swoim teście woleli dmuchać na zimne i nie dopuścili go do zawodów. Na tym nie skończyły się problemy.
Po niedzielnym konkursie całą słoweńską kadrę zamknięto w izolacji. Wtedy do akcji wkroczył Słoweński Związek Narciarski, który przesłał do Rosji komplet dokumentów, które miały potwierdzić, że trener już ma za sobą zakażenie koronawirusem.
"Władze sanitarne w Rosji już zniosły izolację dla Zupancicia i całej słoweńskiej kadry. Teraz czeka nas już tylko ostatni akt Pucharu Świata" - informuje słoweńska federacja.
Finał kobiecego Pucharu Świata także odbędzie się w Rosji, ale w miejscowości Czajkowskij. Liderką klasyfikacji generalnej jest skoczkini ze Słowenii Nika Kriżnar. Wraz z koleżankami będzie także walczyć o zachowanie pozycji lidera w Pucharze Narodów.
"Myślałem, że nic mi się nie stanie". Były kierowca F1 był bliski śmierci z powodu COVID-19 >>
Tokio 2020. Nadchodzące igrzyska olimpijskie bez zagranicznych kibiców? Zapadła decyzja! >>
ZOBACZ WIDEO: Adam Małysz wpadł na świetny pomysł. "Musiał mnie do tego przekonać"