Gorzko-słodki smak. Koszmar Stocha i Kubackiego. Dwóch Polaków latało aż miło. Japończyk poza zasięgiem

Szok. Stoch, Kubacki i Granerud tylko bezradnie machali rękoma. Spakowali się ze skoczni po 1. serii. Ich porażkę osłodzili w finale 14. Wolny i 10. Żyła. To były loty, że palce lizać! Poza zasięgiem w czwartek w Planicy był Ryoyu Kobayashi.

Szymon Łożyński
Szymon Łożyński
Piotr Żyła PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Piotr Żyła
Takiego scenariusza na to popołudnie nie przewidział nikt. Zaczęło się dramatycznie już w serii próbnej. Przerażenie, smutek, bezradność - takie uczucia towarzyszyły, gdy Daniel Andre Tande zaraz po wyjściu z progu przekoziołkował i bezradnie runął na zeskok. Norweg helikopterem został przetransportowany do szpitala.

Skoczkowie, w cieniu dramatu swojego kolei i rywala ze skoczni, rozpoczęli pierwszy z czterech konkursów w Planicy. Gdy patrzyliśmy na skoki Kamil Stocha i Dawida Kubackiego, przecieraliśmy oczy ze zdumienia. To był sportowy szok. Nawet nie zbliżyli się do odległości najlepszych. Lecieli nisko nad zeskokiem, pasywnie i bez wiary w siebie.

Nikt jednak, nawet w najczarniejszym scenariuszu, nie zakładał jednak, że już po pierwszej serii obaj buty i narty schowają do futerałów. Wylądowali jednak tylko na 200,5 metra. To było za mało nawet na trzydziestkę. Po skokach bezradnie machali rękoma. Nic to jednak nie zmieniło. Mieli już wolne popołudnie. Kubacki był 31., a Stoch 32. Tak słabo nie było od dawna. Stoch gorszy wynik miał w 2019, a Kubacki na początku 2020 roku.

ZOBACZ WIDEO: Adam Małysz wpadł na świetny pomysł. "Musiał mnie do tego przekonać"

Los Polaków podzielił Halvor Egner Granerud. Niedawno zakaził się koronawirusem i zamiast medali na mistrzostwach świata była izolacja. Już w Planicy dostał kolejny cios. Jego kolega Tande trafił w ciężkim stanie do szpitala. Emocji było wiele i lider Pucharu Świata nie poradził sobie z nimi. Gdy wyszedł z progu, zamarliśmy. Miotało nim w powietrzu. Nie mógł opanować nart. Walczył o bezpieczne lądowanie, a nie o odległość. Dał radę. Zmierzono mu jednak zaledwie 199,5 metra. Zajął dopiero 37. miejsce, najgorsze w sezonie.

W samej końcówce pierwszej kolejki warunki atmosferyczne były trudniejsze niż na początku zawodów. Belka była ustawiona nisko, a dla kilku ostatnich skoczków zaczęło wiać w plecy. Wcześniej dmuchało pod narty. Słabych skoków Stocha, Kubackiego czy Graneruda nie da się jednak wytłumaczyć tylko słabszymi warunkami. W podobnych warunkach jak Polacy i Norweg Ryoyu Kobayashi poleciał aż na 235,5 metra, a Markus Eisenbichler na 232,5 metra. Na półmetku Japończyk prowadził, a Niemiec zajmował 4. miejsce. Przy dobrych skokach dało się zatem odlecieć.

W finałowej serii wystartowało trzech Polaków, ale żaden z nich: Jakub WolnyAndrzej Stękała i Piotr Żyła nie mieli już szans na walkę o podium. W pierwszej kolejce cała trójka skoczyła powyżej 210. metra. Najlepszy był Żyła, który z wiatrem w plecy wylądował na 214,5 metra. Zajmował 15. miejsce. 19. był Wolny, 22. Stękała.

Wzięli się jednak w garść i w finale latali aż miło. Zaczął Stękała próbą na 225,5 metra. Poprawił ten wynik Wolny, który wylądował na 231. metrze. Żyła też poleciał fenomenalnie. Z mocniejszym niż koledzy wiatrem w plecy poleciał aż na 230,5 metra. Objął po swoim skoku prowadzenie i czekał na to, co zrobią rywale. Wyprzedził pięciu z nich, więcej nie był w stanie przez stratę z pierwszej kolejki.

Żyła zakończył konkurs na 10. miejscu. Jakub Wolny był 14., a Andrzej Stękała 18.

Za plecami Polaków trwała walka o podium i zwycięstwo. Kobayashi miał dużą przewagę nad rywalami, ale wyzwanie rzucił mu 4. po pierwszej serii Markus Eisenbichler. Z niższego rozbiegu, na życzenie Stefana Horngachera, Niemiec poleciał aż na 238,5 metra. Objął zdecydowane prowadzenie. Skaczący po nim dwaj Słoweńcy nie zbliżyli się do tej odległości. Co innego Kobayashi.

Jego trener nie kombinował. Puścił Japończyka z wyższego rozbiegu, a ten odwdzięczył się wspaniałym lotem. Leciał i leciał. Wylądował aż na 244,5 metra! Mimo że miał sporo kłopotów z lądowaniem wygrał zdecydowanie. Drugiego Eisenbichlera wyprzedził o ponad 7 punktów. To trzeci triumf Kobayashiego w tym sezonie.

Na najniższym stopniu podium stanął Karl Geiger, który popisał się fantastycznym atakiem. Na półmetku zajmował 9. pozycję. W finale poleciał jednak aż na 238. metr i zajął 3. miejsce. Podium nie utrzymała natomiast dwójka Słoweńców. Wicelider na półmetku Domen Prevc po locie na 222. metr spadł na 8. pozycję. Z kolei trzeci po pierwszej serii Bor Pavlovcic był ostatecznie piąty. W finale poleciał na 228,5 metra.

Drugi konkurs indywidualny w Planicy rozpocznie się w piątek o 15:00. Poprzedzą go kwalifikacje o 13:30.

Czytaj także:
Niemcy gonią Polaków w Pucharze Narodów
Spadek Dawida Kubackiego i awans Piotra Żyły w PŚ
Skomplikowana sytuacja Polaków. Japończyk pierwszym liderem PŚ w lotach

Wyniki czwartkowego konkursu w Planicy:

Miejsce Zawodnik Kraj Odległości Nota
1. Ryoyu Kobayashi Japonia 235,5/244,5 452,5
2. Markus Eisenbichler Niemcy 232,5/238,5 445,1
3. Karl Geiger Niemcy 224,5/238 431,3
4. Michael Hayboeck Austria 230,5/227 430,2
5. Bor Pavlovcic Słowenia 231,5/228,5 428,2
6. Daniel Huber Austria 228,5/227,5 420,4
7. Robert Johansson Norwegia 217/234,5 419,9
8. Domen Prevc Słowenia 231/222 418,9
9. Yukiya Sato Japonia 228,5/219,5 417,3
10. Piotr Żyła Polska 214,5/230,5 413,2
14. Jakub Wolny Polska 215/231 406,8
18. Andrzej Stękała Polska 216,5/225,5 400
31. Dawid Kubacki Polska 200,5 175
32. Kamil Stoch Polska 200,5 173,7



Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×