Antyreklama skoków w Planicy. Decyzje jury wyprzedził Stefan Horngacher

Nerwowe spoglądanie na wskaźniki wiatru, niekończące się oczekiwanie na poprawę warunków i decyzja trenera Horngachera o wycofaniu zespołu z dalszej rywalizacji. Z pewnością nie tak miał wyglądać ostatni konkurs drużynowy w sezonie.

Mateusz Kozanecki
Mateusz Kozanecki
Piotr Żyła PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Piotr Żyła
Ostatni w tym sezonie konkurs drużynowy był ważny z punktu widzenia reprezentacji Polski. Dla Biało-Czerwonych był to setny w historii start w drużynówce. W tym czasie 30-krotnie stawali na podium, 29 razy z Kamilem Stochem w składzie.

Tym razem Stocha zabrakło w drużynie, a decyzja trenera Michala Doleżala była sporym zaskoczeniem. W konkursach indywidualnych skoczek z Zębu nie radził sobie jednak najlepiej. Zarówno w czwartek, jak i piątek był 32.

Początek zmagań nie był dla Polaków szczególnie udany. Piotr Żyła uzyskał 207,5 metra i po skokach pierwszej grupy Biało-Czerwoni zajmowali szóste miejsce. Sytuację poprawił Andrzej Stękała, który znakomicie wykorzystał mocny wiatr pod narty (według uśrednionego pomiaru), skoczył 221 metrów i na półmetku pierwszej serii Polacy byli trzeci.

ZOBACZ WIDEO: Apoloniusz Tajner stanowczo o sytuacji Kamila Stocha. "Pokażą to konkursy w Planicy"

W trakcie skoków drugiej grupy rozpoczęły się problemy z warunkami. Wiatr kręcił zwłaszcza w dolnej części zeskoku i zawodnicy musieli być ściągani z belki. Na swoją próbę mocno naczekał się Marius Lindvik.

Norwega kilkukrotnie ściągano z belki, ogłoszono także krótką przerwę przed jego skokiem. Wreszcie, po kilkunastu minutach, Lindvik mógł skoczyć. Uzyskał jednak tylko 172,5 metra i jego zespół spadł na siódmą lokatę.

Rywalizacja w drugiej grupie nie toczyła się w równych warunkach. Co więcej, sytuacja zaczęła się pogarszać i po skoku Anttiego Aalto zarządzono kolejną przerwę. Pojawiło się zagrożenie, że nie uda się przeprowadzić całego konkursu. Zwłaszcza że momentami wiało nawet z siłą 6 m/s.

Jury konkursu zadecydowało przerwać rywalizację i poczekać do godz. 11:10, a następnie do 11:25. Szanse na rozegranie dwóch serii jednak malały. Czekać nie zamierzał trener reprezentacji Niemiec Stefan Horngacher. Wycofał drużynę z dalszej rywalizacji, co w rozmowie z TVP potwierdził Adam Małysz.

Tymczasem o 11:25 na rozbiegu zaczęli pojawiać się przedskoczkowie, aż w końcu zawody zostały... wznowione. Po skokach Michaiła Nazarowa i Simona Ammanna nastąpiła jednak kolejna przerwa. Okazało się, że ostatnia - podjęto decyzję o odwołaniu zawodów.

To była antyreklama skoków narciarskich w Planicy. Sportowe święto po raz kolejny zostało zepsute przez niekorzystne warunki atmosferyczne. Jury konkursu starało się uratować konkurs i przeprowadzić przynajmniej jedną serię - jednak nawet i to się nie udało.

Niewykluczone, że kolejna próba podjęta zostanie w niedzielę, przed konkursem indywidualnym.

Czytaj także:
Kontroler pomógł Karlowi Geigerowi! Kuriozalne okoliczności wygranej Niemca
Daniel Andre Tande nadal w śpiączce. Kiedy będzie wybudzany?

Czy decyzja o odwołaniu konkursu była właściwa?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×