W drugiej serii sobotniego konkursu Pucharu Świata w Niżnym Tagile kibice przecierali oczy ze zdumienia. Kamil Stoch był 20. po pierwszej rundzie, ale w finale oddał skok, który wywindował go na piąte miejsce. Trzykrotny mistrz olimpijski długo przebywał w miejscu dla lidera.
Kilka razy wydawało się nawet, że to już koniec prowadzenia Stocha. Wszystko przez zieloną linię, która sygnalizowała, ile musi skoczyć zawodnik, aby objąć prowadzenie. Kilku znacznie ją przekroczyło, a i tak przegrało ze Stochem.
Tak było choćby w przypadku Anze Laniska, który wylądował sporo poza zieloną linią, a ze Stochem przegrał o 2,2 punktu. Kibice przed odbiornikami mogli być nieco skołowani całą sytuacją.
Międzynarodowa Federacja Narciarska odniosła się już do tej sytuacji. Jej stanowisko przekazał reporter Eurosportu, Kacper Merk. Jak się okazuje, było to spowodowane problemami z transferem danych, przez co linia była w złym miejscu. "Od jutra powinno być lepiej" - napisał Merk w mediach społecznościowych.
Niedzielny konkurs rozpocznie się o godzinie 16:00. Wcześniej (14:30) odbędą się kwalifikacje.
FIS przeprasza za blednie wyświetlaną zieloną linię: ‚ze względu na problemy z transferem danych linia nie wyświetlała się w odpowiednim miejscu. Od jutra powinno być lepiej’ #skijumpingfamily
— Kacper Merk (@merkacper) November 20, 2021
Czytaj także: Jedni zachwyceni, inni rozczarowani. Media po inauguracyjnym konkursie
ZOBACZ WIDEO: Faworyci zdominują inaugurację sezonu w skokach narciarskich? Tajner wymienił nazwiska