Puchar Świata w skokach narciarskich na razie dostarcza polskim kibicom samych rozczarowań. W sześciu konkursach nasi zawodnicy ani razu nie stanęli na podium. Zawodzą wszyscy i po zawodach w Wiśle już nikt nie ma wątpliwości, że sprawa jest poważna.
Trener Michal Doleżal postanowił wprowadzić w życie plan awaryjny. W najbliższy weekend w Pucharze Świata w Klingenthal wystartują tylko Kamil Stoch, Piotr Żyła, Aleksander Zniszczoł i Paweł Wąsek. Z kolei Dawid Kubacki, Andrzej Stękała, Jakub Wolny i Klemens Murańka jadą do Ramsau, aby w spokoju się odbudować.
Taka decyzja jest efektem tego, że zdiagnozowano, w czym leży problem słabych skoków Polaków. Apoloniusz Tajner mówi o tym w "Przeglądzie Sportowym".
- Brakuje czucia głębokiego. Chodzi o to, że zawodnik w formie wykonuje kolejne elementy automatycznie i to działa, po prostu. Skoczek czuje, że próg mu oddaje. Dzisiaj tego nie ma i dotyczy to właściwie całej grupy - komentuje prezes PZN.
Plan jest taki, że wszyscy zawodnicy będą do dyspozycji trenera na zawody w Engelbergu. Wtedy też przekonamy się, czy Polacy zrobili postęp. Na razie ich forma martwi nie tylko kibiców, ale także trenera Doleżala.
- Gdyby coś się poprawiało, to można byłoby dalej startować, ale tutaj się nic nie zmienia od początku tygodnia. Doleżal bardzo to przeżywa, ale skoro zdiagnozowaliśmy problem, uznaliśmy, że jest to optymalne rozwiązanie - dodaje Tajner.
Puchar Świata w Klingenthal odbędzie się w dniach 11-12 grudnia. W Engelbergu skoczkowie będą rywalizować 18 i 19 grudnia.
ZOBACZ WIDEO: To powiedział prezes PZN Małyszowi w dniu urodzin. Zdradził reakcję mistrza
Trener Wisły Zakopane zaskoczony słabą dyspozycją Kubackiego. Mówi, na co liczył podczas ostatniego konkursu >>
Donos na Polskę. Małysz zdradza, co mu powiedział kontroler FIS >>