Żyła z rozbrajającą szczerością. "Noty, jakbym był jakiś paralitą"

PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Piotr Żyła
PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Piotr Żyła

Piotr Żyła w końcu oddał dwa całkiem dobre skoki, a to napawa optymizmem przed kolejnymi zawodami. Po Pucharze Świata w Engelbergu żałował jedynie lądowania w drugiej serii.

W tym artykule dowiesz się o:

Weekend zaczął się koszmarnie dla Piotra Żyły. W piątkowych kwalifikacjach polski skoczek nie znalazł się w gronie pięćdziesięciu najlepszych zawodników. Z tego powodu sobotni Puchar Świata w Engelbergu mógł oglądać jedynie w roli kibica.

W niedzielę skoczek z Wisły już dostał się do głównego konkursu i pokazała się z przyzwoitej strony. Dwa razy skoczył 128 metrów, a to dało mu 15. miejsce w zawodach. Nie dziwi, że zaczął mu dopisywać humor i nawet z dystansem komentował nieobecność w sobotę.

- Sobotę też fajnie spędziłem, ale lepiej nie pytaj jak - rzucił w swoim stylu do Kacpra Merka z Eurosportu.

Potem jednak przyszedł czas na trochę konkretów. 34-latek ma niedosyt z powodu lądowania w drugim niedzielnym skoku.

- Dzisiaj fajnie do tego podszedłem. Trochę szkoda, że w sobotę nie mogłem skakać, bo może byłoby kroczek po kroczku. Dzisiaj robiłem, co mogłem. Szkoda mi telemarku w drugim skoku. Niby mi się wydawało, że wylądowałem, ale noty były jeszcze takie, jakbym był jakiś paralita. Mogłoby być dużo lepiej. Wiem, nad czym mam pracować i w zasadzie nic się nie zmieniło. Pracujemy dalej - przyznał Żyła.

To był drugi najlepszy wynik Piotra Żyły w tym sezonie. Lepiej spisał się tylko w Klingenthal, gdzie jeden konkurs ukończył na 14. miejscu.

"Żal mi dzisiejszego dnia". Kamil Stoch skomentował występ w Engelbergu >>
Który to już raz?! Kontrowersyjne decyzje jury >>

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: jak Lewandowski to trafił?! Kapitalny strzał!