Kobayashi murowanym faworytem. "Jedyną osobą, z którą może przegrać, jest on sam"

PAP/EPA / URS FLUEELER / Na zdjęciu: Ryoyu Kobayashi
PAP/EPA / URS FLUEELER / Na zdjęciu: Ryoyu Kobayashi

Jego chwilowa nieobecność spowodowana uzyskaniem pozytywnego wyniku na COVID-19 nie wpłynęła na formę, która wydaje się być podobna do tej z sezonu 2018/19. Ekspert Tomasz Pochwała stawia Kobayashiego w roli faworyta do wszystkich imprez sezonu.

Przed sezonem Ryoyu Kobayashi był wymieniany w gronie skoczków, którzy mają walczyć o najważniejsze tytuły. W sześciu konkursach, w których wystąpił, tylko raz nie ukończył rywalizacji na podium. Do Klingenthal powrócił po kwarantannie, spowodowanej uzyskaniem pozytywnego wyniku na COVID-19.

O jakiejkolwiek słabszej dyspozycji po przejściu choroby w jego przypadku nie było mowy. Pierwszy konkurs ukończył na siódmej pozycji, jednak już kolejnego dnia okazał się najlepszy. W Engelbergu również pokazał moc, zajmując pierwsze i drugie miejsce. - Warunki były bardzo trudne, ale koncentrowałem się tylko na moich skokach. To zadziałało i moje skoki wyszły bardzo dobrze - komentował niedzielne zwycięstwo dla TVP Sport.

Japończyk jest stawiany w roli faworyta do wygrania zbliżającego się Turnieju Czterech Skoczni. Triumfował już w tej imprezie w sezonie 2018/19. Jako trzeci skoczek w historii wygrał wszystkie cztery konkursy. Przed nim dokonali tego jedynie Swen Hannawald oraz Kamil Stoch.

ZOBACZ WIDEO: 17-latek stracił rękę. To, co zrobił, zszokowało cały świat

"Wielki Szlem zdobyty!! Bardzo dziękuję zespołowi oraz fanom, którzy wspierali mnie przez cały turniej" - pisał na swoim Instagramie. Obserwując obecną formę 25-latka, można przypuszczać, że będzie on chciał powtórzyć sukces.

Cały sezon 2018/19 był dominacją skoczka z kraju kwitnącej wiśni. Wygrał 13 z 28 rozgrywanych konkursów i tylko raz nie ukończył rywalizacji w czołowej "10". W klasyfikacji generalnej nad drugim Stefanem Kraftem miał 736 punktów przewagi. Takiej deklasacji nikt się nie spodziewał. Przed sezonem Japończyk mógł się pochwalić dorobkiem zaledwie 242 punktów.

W obecnym sezonie zajmuje drugie miejsce w klasyfikacji generalnej. Do Karla Geigera traci 98 punktów. Niemiec wystąpił jednak w dziewięciu konkursach, a Japończyk w sześciu. Można przypuszczać więc, że gdyby nie wykluczenie Kobayashiego z powodu pozytywnego testu na COVID-19, a także dyskwalifikacji w Niżnym Tagile przez nieregulaminowy kombinezon, to do niego należałby obecnie żółty plastron lidera Pucharu Świata.

- Uważam, że Kobayashi w tym sezonie jest murowanym faworytem do wszystkich imprez, a jedyną osobą, z którą może przegrać, jest on sam. Widać u niego taką lekkość. Zarówno jego odbicie, lot jak i lądowanie - robi to bez wysiłku. Jedyne z kim może przegrać to z własną głową i testami na koronawirusa - mówi dla WP SportoweFakty były skoczek Tomasz Pochwała.

Do rozpoczęcia Turnieju Czterech Skoczni zostało kilka dni. Gospodarze pierwszej części turnieju trzymają kciuki za swojego rodaka Karla Geigera. Od zwycięstwa Hannawalda mija 20 lat. Żaden skoczek niemiecki nie wygrał później tej imprezy. Kilkakrotnie kończyli rywalizację na drugim miejscu. Rok temu obecnemu liderowi klasyfikacji generalnej na drodze do triumfu stanął Kamil Stoch. Tym razem w walce o Złotego Orła będzie musiał pokonać zwycięzcę 22 konkursów Pucharu Świata.

Czytaj także:
Nie wystartuje w pierwszej części Turnieju Czterech Skoczni. Skoczek ma koronawirusa
Rewolucja w skokach narciarskich. Kibice w końcu przestaną narzekać

Komentarze (1)
avatar
Henio 55
23.12.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
TYLKO NIE KLUTNIK MALYSZ.JESLI WYBIORA MALYSZA TO DYREKTOREM ZOSTANIE TAJNER.W TEN SPOSOB TO KONIEC POLSKICH SKOKOW.