Całe środowisko skoków narciarskich jest mocno zaskoczone, co stało się z formą Kamila Stocha podczas 70. Turnieju Czterech Skoczni.
W pierwszej części sezonu, gdy jego kolegom kompletnie nie szło, trzykrotny mistrz olimpijski sam nawiązywał walkę ze ścisłą światową czołówką. Był na podium w Klingenthal, kilka razy był w najlepszej dziesiątce.
Podobnie było przed rokiem. Po niezłym początku sezonu, po przerwie świątecznej Stoch odpalił na dobre i w wielkim stylu - po raz trzeci w karierze - wygrał Turniej Czterech Skoczni. Wydawało się, że historia znów się powtórzy, ale nie tym razem.
ZOBACZ WIDEO: Trener polskich skoczków do zwolnienia? Tajner tłumaczy sytuację Doleżala
Zamiast powtórki pięknych chwil, oglądaliśmy jeden z największych kryzysów Stocha w karierze. Zaczęło się od 41. miejsca w Oberstdorfie, potem była 47. lokata w Garmisch-Partenkirchen. Czarę goryczy przelało 59. miejsce w kwalifikacjach w Innsbrucku i brak awansu do pierwszej serii. Po eliminacjach Stoch został wycofany z turnieju. Wrócił do domu i na razie odpoczywa od skoków.
- Jestem zaskoczony, z jak dużymi trudnościami w tym sezonie zmaga się Kamil Stoch - podkreślił dla WP SportoweFakty Janne Ahonen, jeden z najlepszych skoczków w historii dyscypliny, wielki rywal Adama Małysza.
- Podczas turnieju jego skoki nie wyglądały dobrze, pojawiały się błędy techniczne - dodał Fin.
Kryzys Stocha jest poważny. Dawno nie miał tak słabej serii w trzech kolejnych konkursach. Tymczasem do igrzysk olimpijskich w Pekinie, gdzie Polak ma szanse na czwarte olimpijskie złoto, pozostał niespełna miesiąc. Mimo to Ahonen stara się uspokoić opinię publiczną.
- Nie martwcie się o Kamila. Odpoczynek na pewno dobrze mu zrobi, potem potrenuje i już na swojej skoczni w Zakopanem powinno być znacznie lepiej. Jest bardzo doświadczonym, utytułowanym skoczkiem i wie, co ma robić. Ciągle ma szanse być mocnym na igrzyskach olimpijskich. Do tych zawodów pozostało jeszcze sporo czasu na spokojny trening i przygotowanie odpowiedniej formy - zapewnił Fin.
Z Ahonenem rozmawialiśmy podczas 70. Turnieju Czterech Skoczni w Bischofshofen. Fin wrócił do miejsca, gdzie świętował największe sukcesy w swojej karierze. To właśnie tutaj pięciokrotnie odbierał Złotego Orła za triumf w całym turnieju.
- Mam wspaniałe wspomnienia z tymi zawodami. Oddałem tutaj wiele znakomitych skoków, kilka razy wygrałem. Cudownie było tutaj wrócić po latach i przypomnieć sobie te wszystkie piękne chwile - podkreślił Fin.
Co więcej 44-latek wciąż pozostał przy skokach narciarskich. - Nie rozstałem się ze skokami na dobre. Przygotowuję kombinezony, z których w ostatnim sezonie korzystała kadra Finlandii. Do tego pracuję jako komentator skoków narciarskich - zdradził.
Czytaj także:
Rekordowy Kobayashi nie zgarnął "Wielkiego Szlema". Niesamowita walka o podium
Najlepszy Polak w drugiej dziesiątce. Zobacz końcową klasyfikację TCS