Polski skoczek myśli o zakończeniu kariery. "Nie wiem, co będzie"

Cztery lata temu z drużyną zdobywał brązowy medal na igrzyskach olimpijskich. Teraz Maciej Kot obejrzy IO w Pekinie przed telewizorem. W "Przeglądzie Sportowym" przyznał, że aktualna sytuacja skłania go do myśli na temat zakończenia kariery.

Robert Czykiel
Robert Czykiel
Maciej Kot PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Maciej Kot
Maciej Kot przez długi czas zaliczał się do krajowej czołówki w skokach narciarskich. Miał nawet świetny sezon, w którym zajął 5. miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Mało tego, w dorobku posiada m.in. brązowy medal igrzysk olimpijskich, czy mistrzostwo świata. Te sukcesy osiągał w rywalizacji drużynowej.

Z czasem jednak jego kariera zaczęła iść w złą stronę. Obecnie nie należy już do podstawowej kadry i przeważnie rywalizuje w Pucharze Kontynentalnym. Niewiele jednak zabrakło, a pojechałby na nadchodzące igrzyska w Pekinie. W PŚ w Zakopanem jednak przegrał rywalizację o wolne miejsce ze Stefanem Hulą.

Przegrana walka o igrzyska sprawiła, że Kot zaczął poważnie myśleć o zakończeniu kariery. Jeszcze żadna decyzja nie zapadła, ale nie można wykluczyć, że to jego ostatni sezon w skokach.

ZOBACZ WIDEO: Kłopot okaże się atutem?! Słowa ws. Kamila Stocha napawają dużym optymizmem
- Ten temat zaprząta mi głowę i nie są to pozytywne myśli. Raczej stresujące. W tej chwili nie wiem, co będzie. Dotąd miałem w głowie plan związany z igrzyskami. Teraz przyjdzie czas na rachunek sumienia. Zawsze chciałem, żeby ta decyzja była podjęta w zgodzie ze sobą i bez wpływu zewnętrznych czynników. Tylko ostatni rok sporo namieszał i wygląda na to, że jednak będą miały istotne znaczenie - mówi skoczek w "Przeglądzie Sportowym".

Kot na razie chce się skupić na jak najlepszej drugiej części sezonu. Walczy nie tylko o powrót do kadry Michala Doleżala, ale także o sponsora. Obecnie musi sobie radzić bez solidnego wsparcia finansowego.

30-latek jeszcze nie wie, co będzie robić, gdy zakończy karierę. Możliwe jednak, że zostanie przy skokach w innej roli.

- Po tak długim czasie bycia zawodnikiem, przychodzi moment, kiedy człowiek ma dość. Tylko tak całkiem nie da się uwolnić. Trener, działacz czy ekspert... Pewnie do końca życia będą związany ze skokami. Na razie jestem jednak skoczkiem - komentuje.

Kot pod nieobecność najlepszych polskich skoczków pojechał na PŚ w Titisee-Neustadt. Udało mu się zakwalifikować do sobotniego konkursu, który rozpocznie się o godzinie 16:15.

"Niestety Pana Makłowicza nie było". Żart Macieja Kota robi furorę w sieci >>

"To musiało odbić się czkawką". Ta statystyka najlepiej oddaje kondycję polskich skoków >>

Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×