Po drużynówce w Lahti najwięcej mówiło się o bardzo kontrowersyjnym zachowaniu Jewgienija Klimowa. Rosjanin po skoku pokazał rękawiczkę ze swoją flagą narodową. W obliczu wojny na Ukrainie, którą Rosjanie zaatakowali po rozkazie Władimira Putina, taki gest należy uznać za oburzający (zobacz go TUTAJ).
Sprawą zajął się FIS. Ostatecznie Klimowa nie zdyskwalifikowano i dopuszczono do niedzielnej, indywidualnej rywalizacji w Lahti.
- Kilka minut temu rozmawiałem z głównym trenerem rosyjskiej kadry. Szkoleniowiec nie wiedział, co się stało. Widziałem rękawiczkę. Flaga była jej częścią. Skoczek nie będzie już nosić tych rękawiczek, więc sprawa została rozwiązana - powiedział Sandro Pertile, dyrektor Pucharu Świata dla is.fi jeszcze przed rozpoczęciem zawodów.
Klimow rzeczywiście wystartował w niedzielę w rękawiczkach bez rosyjskiej flagi (możecie to zobaczyć w fotografii na okładce tekstu).
W piątek i sobotę, komentatorzy Eurosportu, na znak protestu na rosyjską inwazję na Ukrainę, nie komentowali skoków wszystkich Rosjan w Lahti.
W niedzielę jest tak samo, ale w przypadku Klimowa - gdy jego skok już się zakończył - komentator Jakub Pieczatowski wypowiedział następujące słowa. - Występ specjalisty od rękawiczek przemilczeliśmy - powiedział.
Czytaj także: Kamil Stoch z apelem do Rosjan! Napis na nartach widział cały świat
ZOBACZ WIDEO: Sporty zimowe nie są domeną Polaków? "Często nie mamy warunków, żeby trenować"