Rok temu został odsunięty od kadry. Obecnie stał się liderem Słoweńców

Getty Images / Na zdjęciu: Timi Zajc
Getty Images / Na zdjęciu: Timi Zajc

Ostatnie miesiące w przypadku Timiego Zajca można określić jako z piekła do nieba. Na MŚwL w 2020 roku został wyrzucony z drużyny. Po powrocie prezentował się słabo. Teraz jest srebrnym medalistą mistrzostw w Vikersund i walczy o zwycięstwo w lotach.

W tym artykule dowiesz się o:

Gdyby ktoś rok temu powiedział Słoweńcowi, że zajmie drugie miejsce na mistrzostwach świata w lotach, a tydzień później odniesie drugie zwycięstwo w karierze, pewnie byłoby mu trudno uwierzyć. Tak się jednak stało. Po burzliwych miesiącach i poszukiwaniu formy młody skoczek zameldował się wśród czołówki i nic nie wskazuje na to, by miał z niej wypaść.

Podczas MŚwL w Planicy w 2020 roku Słoweńcy odgrywali drugoplanowe role. Kadra przechodziła wówczas kryzys spowodowany zwolnieniem ze stanowiska trenera Gorazda Bertoncelja. Przyczynił się do tego post Timiego Zajca, który zamieścił w mediach społecznościowych po słabym występie w pierwszej części rywalizacji.

"Niestety dzisiaj wszystko się rozpadło. Trenowałem przez całe lato, aby dzisiaj dolecieć do pierwszej linii. Myślę, że trenerzy muszą wziąć za siebie odpowiedzialność" - pisał zdenerwowany skoczek. Konsekwencją było wyrzucenie go z drużyny. Na powrót czekał 1,5 miesiąca.

Niektórzy zgadzali się z wpisem 20-latka. Większość jednak uważała, że jego zachowanie było lekkomyślne i nie na miejscu. W kadrze pozostał niesmak i złość na Słoweńca. Bo wszystko trzeba było zmieniać. Trener Bertoncelj odszedł, zastąpił go jego asystent Robert Hrgota, a związek i zawodnicy potępili zachowanie Zajca.

Zarząd kazał trenować skoczkowi poza kadrą. Jego forma psychiczna i fizyczna spadła. Zrozumiał swój błąd i przeprosił. Do rywalizacji wrócił po kilku tygodniach, jednak prezentował się słabo. Do końca marca jego najlepszym wynikiem pozostało 18. miejsce z Zakopanego. Zaczęto się zastanawiać, czy będzie w stanie wrócić do wysokiej dyspozycji.

Timi Zajc
Timi Zajc

Już początek sezonu 2021/22 odpowiedział na to pytanie. W Niżnym Tagile Słoweniec zajął czwarte i dziewiąte miejsce i był to znak, że nie powiedział on jeszcze ostatniego słowa. Tylko dwukrotnie nie awansował do drugiej serii. Regularnie meldował się w czołowej dziesiątce. Zahaczył nawet o podium w Engelbergu. Na igrzyskach olimpijskich w Pekinie zdobył srebro w drużynie i złoto w mikście. Najlepsze jednak miało dopiero nadejść.

Mistrzostwa świata w lotach były dominacją Słoweńców. Zajęli oni kolejno drugie, czwarte, piąte i szóste miejsce (WIĘCEJ TUTAJ). Tym najlepszym okazał się Zajc, który po fantastycznych czterech próbach wywalczył srebro. Z triumfatorem Mariusem Lindvikiem przegrał o 9,9 pkt. Razem z drużyną zdeklasował rywali i sięgnął po złoto. Do powrotu skoczka na szczyt przyczynił się nie kto inny, jak Robert Hrgota, który odbudował słoweńską kadrę od zera.

- On potrzebował jednej wiosny w całości przepracowanej z nowym sztabem, pod kierownictwem Roberta Hrgoty. Znał go już z roli asystenta Gorazda Bertoncelja. Obaj potrafili sobie zaufać, Zajc musiał na to liczyć, bo nie miał innego wyjścia. Okres przygotowawczy do sezonu olimpijskiego poza szlifowaniem techniki i powrotu do dobrej formy fizycznej spędził także na naprawianiu relacji z kolegami z kadry. Teraz atmosfera wygląda już zupełnie inaczej - opowiadał dziennikarz Bostjan Rebersak portalowi sport.pl.

Natchniony dobrymi próbami z Vikersund w Oberstdorfie Zajc także zaprezentował się rewelacyjnie. Pierwszego dnia zajął trzecie miejsce, jednak drugiego nie dał nikomu szans i po raz drugi w karierze stanął na najwyższym stopniu podium zawodów Pucharu Świata. Pierwsza wygrana miała miejsce w 2019 roku, także na obiekcie do lotów w Niemczech.

- Długo czekałem na to zwycięstwo. Nie było dzisiaj wcale tak łatwo. Z niecierpliwością czekam teraz na finałowe konkursy w Planicy - mówił po zawodach dla berkutschi.com.

Po fantastycznym weekendzie w Oberstdorfie Słoweniec zajmuje pierwsze miejsce w klasyfikacji generalnej lotów ex aequo ze Stefanem Kraftem. Przed skoczkami ostatni akt tego sezonu - loty w słonecznej Planicy. Zostaną rozegrane dwa konkursy indywidualne i jeden drużynowy. Zajc będzie miał tę przewagę, że startuje u siebie i kto wie, gdzie wyląduje niesiony dopingiem kibiców. Gdyby udało mu się wywalczyć małą kryształową kulę, byłoby to cudowne zwieńczenie sezonu, który pokazał, że młody zawodnik może w swojej sportowej karierze zdobyć wiele, dlatego nie należy go lekceważyć.

Czytaj także:
Problemy Halvora Egnera Graneruda. Będzie trenował w Oberstdorfie

ZOBACZ WIDEO: "Szalona". Wideo z trenerką mistrza olimpijskiego robi furorę w sieci

Komentarze (0)