Nieudany miniony sezon sprawił, że w polskiej reprezentacji doszło do rewolucji. Trenerem nie będzie już Michal Doleżal, który stał za wieloma sukcesami Polaków w ostatnich latach. Jego następcą został Thomas Thurnbichler. Austriak nigdy wcześniej nie pracował na tak wysokim stanowisku.
Thurnbichler do tej pory był jedynie asystentem w austriackiej kadrze. Teraz czeka go duże wyzwanie, jakim będzie prowadzenie m.in. Kamila Stocha, Piotra Żyłę i Dawida Kubackiego. To ścisła światowa czołówka, która jednak nie ma za sobą udanej zimy.
Austriak był głównym kandydatem do objęcia funkcji trenera polskich skoczków. Co skłoniło go do opuszczenia ojczystego kraju i przeprowadzki do Polski? Ze słów Andreasa Goldbergera wynika, że kluczowe mogły być finanse.
- Pensje szkoleniowców w naszym kraju nie należą do wysokich, więc wielu decyduje się na wyjazd za granicę. Będzie bardzo brakować pracy Thomasa w austriackiej kadrze. A polskie skoki zawsze odnosiły sukcesy z Austriakami - powiedział "Goldi".
Legendarny skoczek wspomniał m.in. współpracę z Polakami Heinza Kuttina i Stefana Horngachera. To oni stali za rozwojem naszych skoków, a polska kadra dołączyła do czołówki.
- Thomas jest pracowity, zawsze pozytywnie myślący i bardzo zmotywowany. Ma wszechstronną wiedzę, zna się na sprzęcie czy biomechanice. Zresztą pod tym względem mamy dobrych szkoleniowców, bo w Austrii poziom ich edukacji jest naprawdę wysoki - dodał Goldberger.
Czytaj także:
Ważne zmiany w polskim związku. Wraca zagraniczny trener
Nieoficjalnie: oto nowy trener polskich skoczków
ZOBACZ WIDEO: Trener reprezentacji skoczków szczerze o odejściu z kadry. "Byłem emocjonalnie zmęczony"