Pod koniec sezonu 2021/22 w polskich skokach zapanował wielki chaos. Dotyczył on zamieszania wokół trenera reprezentacji kadry narodowej. Kiedy jeszcze nie było pewne, czy Michal Doleżal będzie kontynuował pracę w Polsce, w mediach pojawiało się mnóstwo spekulacji, do których odnosili się przedstawiciele Polskiego Związku Narciarskiego.
To nie spodobało się skoczkom, a apogeum tej sytuacji miało miejsce w Planicy, gdy Doleżal ogłosił, że kończy współpracę z PZN. Przedstawiciele związku i zawodnicy zaczęli rozmawiać przez media. Padło wiele mocnych słów.
Polski Związek Narciarski zamierza wyciągnąć wnioski. Zdradził to nowy trener, Thomas Thurnbichler, w rozmowie z portalem skijumping.pl.
ZOBACZ WIDEO: "Królowa jest jedna". Wystarczyło, że wrzuciła to zdjęcie
- Potrzebujemy dziennikarzy i ich uwagi, ale jednocześnie spokoju dla zawodników. Planujemy zatrudnienie koordynatora medialnego, który będzie tym zarządzał - przyznał.
Austriak zdradził zarazem, że po raz pierwszy w życiu mierzy się z tak dużym zainteresowaniem mediów. W Austrii funkcjonuje to zupełnie inaczej.
- Przez całą karierę nie miałem tak dużego kontaktu z mediami, ponieważ w Austrii dziennikarze skupiają się tylko na kilku najlepszych sportowcach. Podobnie jest z trenerami, więc nie jestem przyzwyczajony - wyjawił.
Thurnbichler już w Planicy zderzył się z ogromnym zainteresowaniem dziennikarzy z Polski. Wówczas mocno spekulowało się, że będzie on nowym trenerem Biało-Czerwonych, ale 32-latek nie chciał się w żaden sposób do tego odnosić.
Czytaj także:
- Historyczna decyzja FIS. W końcu zielone światło
- Zaskakujący termin konkursów w Wiśle! To może być historyczny początek PŚ w skokach