W czwartek oficjalnie poznaliśmy kadry narodowe wybrane przez nowy sztab trenerski. Thomas Thurnbichler nieco zaskoczył, powołując do kadry A pięciu zawodników. Co najmniej jedno wolne miejsce będzie przeznaczone najprawdopodobniej dla skoczka wyróżniającego się z kadry B.
32-letni austriacki szkoleniowiec wywarł spore wrażenie na Rafale Kocie, byłym fizjoterapeucie kadry i ekspercie od skoków narciarskich. Kot nie ma wątpliwości, że Thurnbichlera łączy z Michalem Doleżalem tylko jedno.
To fakt, że sami kiedyś byli zawodnikami. Zdaniem Rafała Kota, Thurnbichler ma dobry warsztat trenerski w przeciwieństwie do Doleżala.
- Austriak nie zaczynał trenowania od przejęcia najlepszej kadry świata. Piął się po szczeblach. Uczył się od podstaw. Najlepsi prezesi największych firm nie zostają szefami, przychodząc z ulicy. Trzeba zacząć od nizin. Inaczej nie da się osiągnąć doskonałości. Thomas ma podstawy dziesięciokrotnie większe niż Doleżal i Grzegorz Sobczyk razem wzięci - powiedział Rafał Kot w rozmowie z portalem sport.tvp.pl.
Według eksperta Doleżal i jego współpracownicy za pomocą efektu kuli śnieżnej osiągali dobre wyniki przez dwa lata od odejścia Stefana Horngachera. Gdy przytrafił się pierwszy większy kryzys, to sztab szkoleniowy nie potrafił już sobie z nim poradzić, co sprawiło, że za Polakami najsłabszy sezon od kilku lat.
Teraz Michal Doleżal ponownie będzie współpracował ze Stefanem Horngacherem. Tym razem ich drogi skrzyżują się w reprezentacji Niemiec. Doleżal będzie asystentem Horngachera podobnie jak przed laty w polskiej kadrze. Zajmie się z pewnością kombinezonami. Rafał Kot podkreśla, że Czech "na tym się zna" i jednocześnie nie zostanie dopuszczony do prowadzenia kadry, bo nie ma ku temu odpowiednich kwalifikacji.
Czytaj także:
Spora zmiana u Ahonena. Legendarny skoczek ma nietypową pracę
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ogromna zadyma! W ruch poszły pięści