W tym artykule dowiesz się o:
Pierwsze i historyczne dla Polski złoto wywalczył w 1972 roku Wojciech Fortuna. Obecnie 60-letni zakopiańczyk swój życiowy sukces odniósł jedenastego lutego na "Okurayamie" w Sapporo, niespodziewanie pokonując wówczas faworyta gospodarzy - Yukio Kasayę. Nasz reprezentant zwycięstwo w Kraju Kwitnącej Wiśni zapewnił sobie wspaniałym, bo aż 111-metrowym skokiem. Konkurs w Japonii rozegrano zarówno w ramach mistrzostw świata, jak i igrzysk olimpijskich.
Po prawie trzydziestu latach polscy kibice doczekali się w Lahti kolejnego krążka z najcenniejszego kruszcu w tej konkurencji. Mistrzem świata na skoczni normalnej został Adam Małysz, który w Finlandii toczył pasjonujące pojedynki z Niemcem Martinem Schmittem.
W 2003 roku podczas mistrzostw w Predazzo "Orzeł z Wisły" był klasą sam dla siebie, w imponującym stylu dwukrotnie nokautując rywali. Polak osiągał na "Trampolino Dal Ben" takie odległości, że Apoloniusz Tajner aż łapał się za głowę, a Włodzimierz Szaranowicz w kabinie komentatorskiej nie posiadał się z radości.
W czwartek minęło dokładnie dziesięć lat o sukcesu Małysza na normalnym obiekcie w Val di Fiemme. Jak się później okazało - historia za sprawą Kamila Stocha pięknie zatoczyła koło.
Po kilku słabszych sezonach Małysz za pomocą Hannu Lepistoe powrócił do gry o wielkie cele. Nasz reprezentant swoje czwarte i zarazem ostatnie złoto wywalczył na "Miyanomori" w Sapporo. Polak w Japonii nie pozostawił rywalom żadnych złudzeń, kto był wówczas najlepszym skoczkiem świata.
Do grona Wojciecha Fortuny i Adama Małysza dołączył w tym roku Kamil Stoch. Mieszkaniec Zębu mistrzem świata na włoskiej ziemi został w wieku dwudziestu pięciu lat. W wywiadzie dla TVP podopieczny Łukasza Kruczka powtórzył maksymę swojego ojca - Żeby raz wygrać, trzeba sto razy przegrać - powiedział po zawodach rozpromieniony Stoch.