MŚ w Lahti: 16 lat temu sukces świętował tutaj Adam Małysz. Wielki pojedynek Polaka z Niemcem

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Przed rywalizacją polskich skoczków o medale w konkursie indywidualnym na normalnej skoczni w Lahti, przypominamy zawody na tym samym obiekcie z 2001 roku. Wówczas po pasjonującej walce z Martinem Schmittem, złoto zdobył Adam Małysz.

W tym artykule dowiesz się o:

1
/ 4

Polak faworytem mistrzostw świata

W zgodnej opinii fachowców indywidualne zmagania w Lahti w 2001 roku miały być popisem Adama Małysza. Polak do Finlandii przyjechał jako lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Wielu dziennikarzy, czy nawet rywali, miało jeszcze w pamięci znakomity w wykonaniu naszego reprezentanta 49. Turniej Czterech Skoczni, który Małysz wygrał z przewagą ponad 100 punktów nad drugim Janne Ahonenem. Co więcej, podopieczny Apoloniusza Tajnera świetnie wypadł w ostatniej próbie przed mistrzostwami, gdy zajął 2. i 1. miejsce w niemieckim Willingen, a w jednej z prób uzyskał aż 151,5 metra.

Okazało się jednak, że przewidywania na papierze nie zawsze mają swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Po konkursie na dużej skoczni w Lahti, który opisujemy na kolejnej stronie, nad Wisłą można było wyczuć niedosyt.

2
/ 4

Triumf na dużej skoczni Martina Schmitta

W sezonie 2000/2001 Niemiec był zdecydowanie najgroźniejszym rywalem Polaka. Ich pojedynek coraz bardziej elektryzował kibiców, a kulminacja nastąpiła podczas mistrzostw globu. W konkursie na dużej Salpausselce w Lahti Adam Małysz musiał uznać wyższość naszego zachodniego sąsiada.

Mimo sukcesu Polaka, bo tak należy odbierać srebrny medal, rozczarowanie nad Wisłą było spore. "Orzeł z Wisły" prowadził na półmetku konkursu (126 metrów przy 124,5 metra Schmitta). W finale Niemiec skoczył jednak aż 131 metrów. Polak odpowiedział próbą na 128,5 metra, co nie wystarczyło do utrzymania prowadzenia. Ostatecznie Małysz przegrał ze swoim najgroźniejszym rywalem o 2,8 punktu.

Zobacz wideo: Maciej Kot: chcę więcej zwycięstw, to dla mnie motywacja do dalszej pracy

Biorąc pod uwagę skoki Polaka przed mistrzostwami, trudno było wyobrazić sobie, by lider PŚ wyjechał z Lahti bez indywidualnego złota. Jak zatem Małysz poradził sobie na skoczni normalnej, piszemy na kolejnym slajdzie.

3
/ 4

Na półmetku Schmitt blisko drugiego złota

Po pierwszej serii konkursu na normalnym obiekcie wydawało się, że mało realny scenariusz dla polskich kibiców, czyli Małysz bez złota, stanie się faktem. Na półmetku zawodów dość zdecydowanie prowadził Martin Schmitt, który po skoku na 91,5 metra aż o 6 punktów wyprzedzał Polaka (89,5 metra).

Biorąc pod uwagę jak równo skakał reprezentant Niemiec niewielu wierzyło, że Polak będzie w stanie tę różnicę zniwelować. W finale Małysz postawił jednak wszystko na jedną kartę, a jego skok do dzisiaj wywołuje olbrzymie, pozytywne emocje. Opisujemy go na kolejnej stronie.

4
/ 4

Nokaut Adama Małysza w drugiej serii

W finale konkurs na normalnej skoczni Polak przekroczył drugą czerwoną linię obiektu i w świetnym stylu wylądował na 98. metrze. Oczywiście po swojej próbie Małysz objął zdecydowane prowadzenie, ale na górze skoczni pozostał jeszcze Martin Schmitt.

Niemiec, nieco zdeprymowany próbą Polaka, przegrał z kretesem. Nasz zachodni sąsiad uzyskał tylko 90 metrów. Łącznie Schmitt stracił do triumfatora 13 punktów. To oznacza, że w drugiej serii przegrał z Polakiem aż o 19 "oczek". Tym samym Adam Małysz zdobył swój pierwszy złoty medal na normalnej skoczni w MŚ (taki sukces świętował jeszcze w 2003 i w 2007 roku). W Polsce zapanowała euforia. Rodak zdobył złoto, a do tego na skoczni normalnej znokautował najgroźniejszego rywala z Niemiec.

16 lat po tym sukcesie, wiele wskazuje na to, że znów w Polsce zapanuje euforia po mistrzostwach świata w Lahti. Już w sobotę na skoczni normalnej realny jest scenariusz, że na medalowym podium stanie dwóch Biało-Czerwonych, Kamil Stoch i Maciej Kot. Polacy będą walczyć także o miejsca w czołowej trójce na dużej skoczni, a w konkursie drużynowym są głównym faworytem do złota.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (0)