66. TCS: czapki z głów przed Kamilem Stochem. Kolejne wspaniałe zwycięstwo

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Nie ma mocnych na Kamila Stocha. Lider klasyfikacji generalnej 66. Turnieju Czterech Skoczni po raz kolejny zasłużył na notę najwyższą z możliwych, dzięki swojej wygranej w Innsbrucku.

1
/ 7

Trwa fantastyczna passa Kamila Stocha. Jego przewaga w klasyfikacji generalnej Turnieju Czterech Skoczni jest już tak ogromna, że na 99 procent można mówić o obronieniu trofeum z ubiegłego sezonu przez naszego reprezentanta.

W Innsbrucku Stoch wspaniale nawiązał do 2001 roku, gdy zdecydowane zwycięstwo na starej Bergisel odniósł Adam Małysz. Czwartkowy triumf był swoistym nokautem i niepozostawieniem rywalom żadnych, nawet najmniejszych złudzeń. Stoch wyraźnie prowadził już po pierwszej serii, a w drugiej rundzie tylko postawił kropkę nad "i".

Nota: 270,1 pkt Odległości: 130/128,5 Miejsce: 1

2
/ 7

Typowy dobry Stefan Hula, synonim solidności i powtarzalności. W Oberstdorfie był niedawno o krok od pierwszego podium w karierze, jednak obecnie jego forma wróciła na poziom, który daje miejsca w drugiej dziesiątce. W czwartek był drugim z naszych reprezentantów, ustępując tylko Stochowi.

Na uwagę zasługuje druga próba Huli z Innsbrucku, w której uzyskał wprawdzie słabszą odległość niż za pierwszym razem, jednak z niższej belki startowej. Udany finałowy skok pozwolił na awans na jedenastą pozycję.

Nota: 231,6 pkt Odległości: 123,5/122 Miejsce: 11

ZOBACZ WIDEO: Grzegorz Wojnarowski: konkurs w Innsbrucku to najbardziej zdradliwy z konkursów TCS

3
/ 7

Rok temu o tej porze taki wynik nie mógłby cieszyć Kota. W ostatnich tygodniach jego forma była jednak wyraźnie niższa, w związku z czym trzynaste miejsce można uznać za wynik wartościowy i dobry. Należy zauważyć, że Kot poprawił się w stosunku do ostatnich zawodów, co może zwiastować rychłą zwyżkę możliwości, jakże potrzebną przed igrzyskami.

W pierwszej kolejce 26-latek skoczył na Bergisel 127 metrów. Rywalizację w parze KO przegrał, ale awansował do drugiej rundy w roli tzw. szczęśliwego przegranego i pokazał, że zasłużył na start w finałowej kolejce.

Nota: 229,1 pkt Odległości: 127/121,5 Miejsce: 13

4
/ 7

Ważny start Żyły. W Garmisch-Partenkirchen wypadł gorzej niż mógł się spodziewać, a słaby skok w kwalifikacjach w Innsbrucku sugerował, że kryzys formy może być poważniejszy. Na szczęście we właściwych zawodach Żyła zaprezentował się już zdecydowanie lepiej i rozwiał obawy swoich kibiców.

Warto zaznaczyć, że drugi zawodnik ubiegłorocznej edycji Turnieju Czterech Skoczni był jednym z aż czterech polskich skoczków, którzy w Innsbrucku byli w drugiej dziesiątce. Na Bergisel nasi reprezentanci pokazali wyjątkowo równą formę.

Nota: 228,4 pkt Odległości: 122/119 Miejsce: 14

5
/ 7

Świetny start Wolnego. W jego przypadku piętnaste miejsce jest rezultatem naprawdę wartościowym - do tej pory jeszcze nigdy nie uplasował się tak wysoko. Były mistrz świata juniorów zapamięta więc Innsbruck na długo.

Wolny wypadł dobrze już w pierwszej serii. W pojedynku KO miał bardzo trudnego rywala, jakim jest Peter Prevc, ale mimo to okazał się w nim lepszy. Należy podkreślić, że w drugiej kolejce wytrzymał presję i nie zmarnował nadarzającej się okazji na życiowy rezultat.

Nota: 225,1 pkt Odległości: 124,5/119 Miejsce: 15

6
/ 7

Niestety, nie wykorzystał nadarzającej się szansy. Przed zawodami w Innsbrucku Kubacki był trzeci w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Nieszczęście Richarda Freitaga mogło oznaczać, że drugi z naszych reprezentantów wyprzedzi Niemca i będzie plasował się tuż za Kamilem Stochem. Dwudziesta lokata zajęta w Innsbrucku oznacza jednak spadek na czwarte miejsce w łącznej tabeli, oczywiście nadal dobre.

W pierwszej kolejce Kubacki skoczył 122 metry i była to zbyt słaba odległość, by liczyć na miejsce w ścisłej czołówce. Za drugim razem z obniżonego rozbiegu uzyskał sześć metrów mniej, przez co zamknął drugą dziesiątkę.

Nota: 218,9 pkt Odległości: 122/116 Miejsce: 20

7
/ 7

Zupełny debiutant w zawodach najwyższej rangi. Do wyniku Pilcha trzeba przykładać nieco inną miarę, niż do rezultatów naszych czołowych zawodników. W jego przypadku celem nie było wysokie miejsce i walka z najlepszymi, a raczej zbieranie doświadczenia, które ma zaowocować w przyszłości.

W Innsbrucku Pilch nie wypadł źle - skoczył 116,5 metra i poznał smak rywalizacji w Pucharze Świata. W Bischofshofen powalczy znowu.

Nota: 102,7 pkt Odległości: 116,5/- Miejsce: 42

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (0)