Niemoc Trumpa, profesor Murphy w finale

Takiej lekcji snookera Judd Trump nie otrzymał już dawno. Shaun Murphy nie dał żadnych szans swojemu rywalowi, wygrał pewnie 7:2 i przypieczętował awans do mistrzostw świata na sześciu czerwonych.

Mistrz świata z 2005 roku od początku dał do zrozumienia, że nie zamierza wypuszczać finału z rąk. W pierwszych czterech partiach praktycznie zdemolował swojego rywala, nie dopuszczając go nawet do stołu. O ogromnej przewadze Murphiego niech świadczy fakt, że Judd Trump - aktualny nr 2 światowego rankingu - pierwszą bilę wbił dopiero… w połowie piątego frejma.

Pojawienie się młodego Anglika przy stole nie przyniosło jednak przełomu. Trump co prawda wygrał partię i zmniejszył dystans do starszego o siedem lat rywala, ale to wciąż Shaun Murphy dyktował warunki gry na stole. Najpierw w świetnym stylu wygrał szóstą partię (którą Trump w całości obejrzał ze swojego fotela), by chwilę później dojść do stanu 6:1 i stanąć o krok od końcowego zwycięstwa.

Wicemistrza świata sprzed dwóch lat stać było jedynie na urwanie jeszcze jednego frejma. W dziewiątej, jak się potem okazało ostatniej partii, Murphy wręcz ośmieszył młodego Anglika. Najpierw bez problemu wbił pięć czerwonych, by następnie ustawić fenomenalnego snookera za różową, z którego Trump nie znalazł wyjścia. Zamiast trafienia skończyło się wolną bilą, którą Shaun Murphy przypieczętował awans do finału mistrzostw świata w Bangkoku.

W sobotnim pojedynku, decydującym o końcowym zwycięstwie, mistrz świata z 2005 roku zmierzy się z Markiem Davisem, który miejsce w finale wywalczył sobie pokonując Rickiego Waldena. Faworytem niewątpliwie będzie Murphy, który tylko w tym roku ogrywał Davisa aż sześciokrotnie. Atutem starszego z Anglików będzie natomiast fakt, że ma już na swoim koncie tytuł mistrza świata na sześciu czerwonych. Zdobył go w Bangkoku przed trzema laty, pokonując w finale Marka Williamsa.

Komentarze (0)