Jan Ziobro: Dałbym sobie rękę odciąć, że Kamil wygra ten konkurs

Jan Ziobro był zadowolony ze swojego występu w konkursie na dużej skoczni, co przyznał w rozmowie z TVP. Nasz olimpijski debiutant cieszył się również z sukcesu swego przyjaciela Kamila Stocha.

W tym artykule dowiesz się o:

Urodzony w 1991 roku zawodnik podobnie jak po zawodach na średnim obiekcie, tak i teraz stwierdził, że był bardzo pewny wygranej kolegi. Jan Ziobro był zdania, że Kamilowi Stochowi nie zagrozi nikt, i tak też się stało. - Kamil pokazał klasę. Zrobił to już ostatnio, ale teraz postawił kropkę nad "i". Co tu mogę powiedzieć, jego skoki były wspaniałe. Ja tu chyba byłem najspokojnieszy. Nasz fizjoterapeuta się niecierpliwił, ja mu mówiłem, że jest jeszcze jeden zawodnik przed Kamilem, że mamy jeszcze czas. Gdy Kamil wyszedł z progu widziałem, że trochę turbulencji tam było, ale przed skokiem byłem już pewny, że Kamil wygra. Mógłbym dać sobie rękę odciąć, i teraz miałbym i tak dalej dwie - żartował Ziobro w rozmowie z TVP.

Obydwaj skoczkowie są zaprzyjaźnieni i mieszkają na zawodach w tym samym pokoju. Ziobro ma zamiar pojechać w niedzielę na dekorację Stocha i obejrzeć na własne oczy, jak ten odbierze swój drugi złoty medal olimpijski. W tej sytuacji obydwaj nie wystąpią w niedzielnym treningu przed konkursem drużynowym. - Byłem dumny z tego, że mój kolega drugi raz wygrał. Kamil jest nie tylko bardzo dobrym sportowcem, ale i bardzo dobrym człowiekiem, godnym naśladowania. Przyjaźnimy się i cieszę się, że mój kolega wygrał drugi raz i "rozwalił" imprezę. Pojadę z Kamilem i będę mu tam dotrzymywał kroku. Trening jest treningiem, chwila odpoczynku nam nie zaszkodzi, a mistrza olimpijskiego zdobywa się co cztery lata. Zasnąć dziś będzie na pewno ciężko, będziemy wymieniać między sobą różne zdania i opinie, i cieszyć się tak jak ostatnio. Mamy podwójnego mistrza olimpijskiego, to jest duma dla narodu i dla nas jako dla kolegów. Naprawdę bardzo się cieszę. Coś niesamowitego.

W sobotnim konkursie Jan Ziobro zajął piętnaste miejsce. Nasz skoczek przyznał, że dziwią go przeliczniki za wiatr, które nie tylko wyrównują szansę, ale i potrafią wprowadzić sporo zamieszania. - Moje skoki były dobre, nie było żadnego złego. Powiem szczerze, że dużo się nasłuchałem, że kibice nie rozumieją tych przeliczników. Ja też ich teraz nie rozumiem. Skacząc od kogoś łącznie dziewięć metrów dalej i tak jest się za nim - dla mnie to jest zastanawiające. Moje skoki były dobre i czuję, że miejsce powinno być wyżej. Taki jest jednak ten przelicznik, a ja przyznaję się bez bicia - nie rozumiem go - powiedział Ziobro.

Źródło: TVP

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas.

Komentarze (3)
Jeleń
15.02.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Zgadzam sie, ze przeliczniki sa niesprawiedliwe. Przyklad Krausa jest idealny, zeby zobrazowac fakt, ze nadal oplaca sie miec "lotnisko" pod narty. W rownych warunkach dla wszystkich nie mialb Czytaj całość
Krakowiaczekkk
15.02.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Janek wporzo człowiek i ma troche racji. Co prawda skoczył od Kota 8,5 m a nie 9 no ale za czasów Małysza byłby wyzej 
avatar
dadi
15.02.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
No ja byłem pewien przed skokiem Stocha, ale po tym drugim skoku myślałem, że nie będzie złota.